[tag=7755]
Reprezentacja Polski[/tag] na otwarcie tegorocznej Ligi Narodów UEFA wygrała we Wrocławiu z "rezerwową" kadrą Walii - nasi rywale oszczędzali podstawowych graczy, bowiem w niedzielę zagrają decydujący mecz o mundial w Katarze.
Drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza wygrała 2:1 i zdobyła bardzo ważne trzy punkty w kontekście utrzymania w dywizji A.
Pierwsza połowa dla reprezentacji Polski nie należała do najbardziej udanych. - Mieliśmy trzy sytuacje. Najpierw Zieliński, potem Lewandowski i na końcu Buksa, nie wiem, jak to się stało, że nie strzeliliśmy gola. Poza tym jednak nasza gra była dramatyczna - mówi były znakomity piłkarz, król strzelców mundialu w 1974 r., Grzegorz Lato.
Zwykło się mawiać, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak też było i w tym przypadku. Walijczycy zdobyli gola w 52. minucie meczu wykorzystując bierność defensywy reprezentacji Polski. - Nie może być tak, że piłkarz przed polem karnym stoi sam i ma godzinę na oddanie strzału - dodaje były prezes PZPN.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zabrał głos ws. swojej przyszłości i skrytykował Bayern! Padły mocne słowa
Nie jest jednak tak, że wszystko w tym spotkaniu było fatalne. Dobre rzeczy dla kadry Michniewicza na boisku zaczęły się dziać od 60. minuty. - Trzeba pochwalić trenera za zmiany. Dzięki nim nasza reprezentacja ruszyła do przodu i udało się zagrozić Walijczykom. To jeden z nielicznych pozytywów tego meczu - mówi Lato.
Jeśli mielibyśmy szukać konkretnych jednostek, które zasłużyły na pochwałę, to również wskażemy na zmienników. - Jakub Kamiński wszedł na boisko i zrobił różnicę, to była bardzo dobra zmiana - kończy 100-krotny reprezentant Polski.
Następny mecz Ligi Narodów reprezentacja Polski rozegra dokładnie za tydzień 8 czerwca. Wówczas na stadionie w Brukseli zmierzy się z faworyzowaną Belgią.
Zobacz też:
Barcelona znalazła alternatywę dla Lewandowskiego
Legenda Realu Madryt klubowym kolegą Zalewskiego?