Największy niewypał transferowy Realu. Gwiazdor Belgów już nie tak groźny

Newspix / Athena Pictures / Na zdjęciu: Eden Hazard
Newspix / Athena Pictures / Na zdjęciu: Eden Hazard

Trzy lata temu Eden Hazard był witany w Madrycie jako zbawca. Teraz jest uznawany za niepotrzebnego rezerwowego, obciążającego klubowe finanse. Belg zakończy kolejny nieudany sezon meczem z reprezentacją Polski.

W poniedziałek minęły dokładnie trzy lata od prezentacji Edena Hazarda na Estadio Santiago Bernabeu. Przyszło na nią ponad 50 tysięcy osób. Tylko Cristiano Ronaldo w 2009 roku przyciągnął na stadion więcej ludzi. Oczekiwania były ogromne, bo Florentino Perez od sezonu po mundialu w Brazylii i ściągnięciu Jamesa Rodrigueza nie kupił w zasadzie żadnego głośnego, "galaktycznego" zawodnika. Belgowi pozostawał roczny kontrakt w Chelsea, ale prezes Realu Madryt zdecydował się wydać na niego ponad 100 milionów euro. Rzeczywista kwota do dziś jest niepotwierdzona.

- Marzyłem o tym od dziecka. Zawsze kibicowałem Realowi, więc zakładanie jego koszulki to zaszczyt. Chciałbym się cieszyć grą, boiskiem, wygrywać mecze. Każdy piłkarz tego klubu chce zdobywać trofea, ja również. Będę się starał pisać historię - powiedział skrzydłowy na pierwszej konferencji prasowej.

Pechowy Meunier

W barwach "Los Blancos" wygrał dwa mistrzostwa Hiszpanii, Ligę Mistrzów i dwa krajowe superpuchary. Nie można jednak stwierdzić, że był ważną częścią któregokolwiek z tych sukcesów. W minionych trzech sezonach doznał aż szesnastu urazów. Przerwy w grze łącznie wyniosły aż 480 dni i zabrały mu możliwość wystąpienia w 72 meczach. To wielkie liczby, pokazujące skalę problemów Hazarda.
Zaczęły się one w listopadzie 2019 roku. Faul Thomasa Meuniera z Paris Saint-Germain spowodował pierwsze mikropęknięcie w kostce. Przeprowadzono leczenie zachowawcze. Gracz wrócił na boisko w lutym. Wytrzymał na nim tylko dwa tygodnie, bo doszło do kolejnej kontuzji kości strzałkowej. Wtedy zdecydowano się na operację. Bohater tego tekstu zdążył na końcówkę sezonu, rozgrywaną po przerwie spowodowanej pandemią.

ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #10: Gorący tydzień z reprezentacją, co dalej z "Lewym"?

O ile jego pierwszy sezon w Madrycie stał pod znakiem problemów z kostką, o tyle drugi to już niemal wyłącznie urazy mięśniowe. Pierwsze spotkanie w kampanii 2020/21 rozegrał pod koniec października, później zabrakło go w grudniu, lutym, połowie marca i połowie kwietnia. Gdyby tego było mało, w listopadzie na dwa tygodnie wyeliminowało go zarażenie koronawirusem. Wyglądało to tak, jakby bogowie futbolu zesłali na niego plagi egipskie.

Przepłacony rezerwowy. Hazard większość meczów Realu ogląda z ławki
Przepłacony rezerwowy. Hazard większość meczów Realu ogląda z ławki

W zakończonym sezonie miał się lepiej pod względem zdrowia. Co prawda w marcu odezwała się ponownie kość strzałkowa, zabierając mu 50 dni, ale poza dwutygodniowymi problemami w październiku i listopadzie zazwyczaj był do dyspozycji Carlo Ancelottiego. Włoch jednak na lewym skrzydle konsekwentnie stawiał na Viniciusa Juniora, którego zmiennikami byli Rodrygo czy Marco Asensio. Licznik Hazarda w ostatnich dziesięciu miesiącach stanął na 903 minutach, w których strzelił jednego gola i miał dwa ostatnie podania.

Chęć nowego otwarcia

Łącznie przez trzy sezony zagrał on w 66 meczach "Królewskich". Trafiał do siatki zaledwie sześć razy, dziesięciokrotnie asystując kolegom. To bardzo słabe statystyki jak na kogoś, kto miał w dużym stopniu zastąpić w ataku Cristiano Ronaldo.

- Teraz wszyscy postrzegają mnie jako kogoś, kto zawsze jest kontuzjowany, podczas gdy w ciągu dziesięciu lat mojej kariery nie ma zawodnika, który rozegrałby więcej spotkań niż ja. Teraz jestem trochę bardziej kruchy. Współpracuję z fizjoterapeutą i trenerem fizycznym. Mam się coraz lepiej - powiedział we wrześniu. Czas przyznał mu w pewnym stopniu rację, ale kibice oczekują, że będzie mocniej konkurował z Viniciusem. W tej chwili wciąż posiada status niewypału transferowego.

Słaba forma przekłada się oczywiście na reprezentację Belgii. Od czasu transferu do Realu rozegrał w kadrze 17 meczów, w których strzelił tylko trzy gole. Nieco lepiej jest z asystami, zanotował ich osiem, w tym jedną przeciwko Polsce. Czesław Michniewicz nie powinien uważać lewego skrzydłowego za największe zagrożenie ze strony “Czerwonych Diabłów”.

Sam piłkarz zabrał głos podczas świętowania zwycięstwa w Lidze Mistrzów. - Słuchajcie, to były trzy sezony z kontuzjami i wieloma sprawami, ale w następnym dam z siebie wszystko dla was - powiedział fanom. Dziennikarze nie bardzo wierzą w jego odrodzenie. Nazywany jest największym niewypałem transferowym w historii madryckiego klubu. Najważniejsze jednak, by on sam nie tracił wiary. Oby początkiem odbudowy nie było spotkanie z naszą kadrą.

Mecz 4. kolejki Ligi Narodów Polska - Belgia we wtorek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Zobacz też:
Tu już nie będzie kalkulacji. To oni mają zemścić się na Belgii
Wielka plama do zmazania. Polacy zakończą maraton w Lidze Narodów

Źródło artykułu: