O korupcji w polskiej piłce znów jest głośno. Artykuł Szymona Jadczaka "Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii" rozgrzał do czerwoności polskie środowisko piłkarskie. Cały tekst, który ukazał się w poniedziałek 20 czerwca, znajdziesz TUTAJ.
Jednym z meczów, które opisał dziennikarz Wirtualnej Polski, a przy okazji których Czesław Michniewicz utrzymywał wzmożony kontakt telefoniczny z Ryszardem Forbrichem, było spotkanie przedostatniej kolejki sezonu 2003/04 Górnik Łęczna - Lech Poznań (0:2). Sąd zajmował się nim w tzw. procesie "Gangu Fryzjera".
W 2021 roku piłkarze Kolejorza Piotr Reiss i Waldemar Kryger oraz masażysta Robert Dominiak zostali uniewinnieni od zarzutu przyjęcie pieniędzy od działaczy Świtu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że o ile zdaniem Sądu Okręgowego we Wrocławiu, a następnie Sądu Apelacyjnego, Reiss, Kryger i Dominiak nie popełnili przestępstwa, to Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia na podstawie niemal tych samych dowodów skazał Przemysława Erdmana (ówczesnego menedżera Lecha) za próbę nakłonienia działacza z Polkowic do zapłacenia łapówki. Z kolei piłkarz Zbigniew Wójcik przyznał się do przyjęcia pieniędzy za ten mecz i dobrowolnie poddał się karze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie gole można oglądać w nieskończoność!
Jak podał we wtorek dokumentujący aferę korupcyjną w polskim futbolu Dominik Panek, złożono kasację ws. Reissa, Krygera i Dominiaka. Śledczy chcą ponownego rozpatrzenia sprawy.
Selekcjoner dzielił pieniądze
"Świt, który dwa tygodnie wcześniej kupił mecz w Poznaniu, teraz też zaoferował pieniądze Lechowi. Za to, żeby Lech pokonał rywala do spadku - czyli właśnie Górników. I proponował 150 tys. Klub z Mazowsza miał prywatnych sponsorów" - czytamy w tekście Jadczaka.
Pieniądze przekazano w dolarach, w dniu meczu, w pokoju hotelowym w Komornikach pod Poznaniem, gdzie Lech szykował się do spotkania z Polkowicami. W trakcie przerwy - wynik był remisowy (0:0) - poznaniacy zażądali dodatkowych 30 tys. Działacz Świtu - po konsultacji z właścicielem klubu - zgodził się na dopłatę. Lech wygrał 2:0, a po meczu Czesław Michniewicz podzielił pieniądze pomiędzy 22 członków ekipy.
"Te pieniądze zostały właśnie dane w tym celu, żeby zagwarantować uczciwe zachowanie, czyli walkę fair play w meczu z Polkowicami (...). Oczywiście można ze strony etycznej, moralnej różnie interpretować, różnie oceniać zachowania zawodników Lecha, również oskarżonego Dominiaka, jednakże naszym zdaniem ten czyn nie podlega formalizacji i dlatego należało utrzymać w mocy uniewinnienie oskarżonego przez sąd pierwszej instancji" - mówił sędzia podczas uzasadnienia wyroku.
Prokuratura w kasacji podkreśla, że Sąd Okręgowy, a potem Apelacyjny nie podważyły przebiegu opisanych w akcie oskarżenia zdarzeń, a uznały, że te zachowania nie miały charakteru "nieuczciwych". Śledczy uznają natomiast, że miały charakter "przestępczy", z racji tego, że mecz był organizowany przez struktury PZPN (określony regulamin i zasady, które mają gwarantować zaufanie społeczne).
Warto dodać, że piłkarze Lecha wcześniej "negocjowali" też z Górnikiem Polkowice, ale możliwości tego klubu były znacznie mniejsze. "Działacze z Polkowic najpierw się wściekli, ale potem zabrali do roboty. Mieli jednak trudności, bo finansowani przez miejski budżet zdołali zaledwie zaoferować 60 tys." - pisze Jadczak.
Śledczy zaznaczają, że było to też zachowanie sprzeczne z zasadami fair play. W kasacji domagają się uchylenia orzeczenia do ponownego rozpatrzenia ze względu na błędy w ustaleniach faktycznych.
Czytaj także:
Doświadczony obrońca dołączył do Arki Gdynia
Zrezygnował z kadry przez Sousę?! "To był straszny błąd"