Luis Fernandez pokazał w Wiśle Kraków i strzeleckie umiejętności (3 gole w 9 meczach plus asysta), i wybuchowy charakter, co kosztowało go kilka meczów pauzy w decydującym momencie ostatniego sezonu.
Wydawało się, że spadek z Ekstraklasy sprawi, iż zawodnik wyjedzie z Krakowa, ale (na razie) nic takiego nie nastąpiło.
Być może jednak sprawa jest jeszcze otwarta. O co chodzi? Przede wszystkim warto sprecyzować sytuację kontraktową piłkarza.
Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Hiszpan ma "sztywny" kontrakt, który obowiązuje jeszcze przez rok. Nie trzeba nic tu podpisywać/przedłużać, umowa po prostu jest ważna.
Kontrakt jak na 1. ligę jest wysoki
Druga sprawa to wysokość pensji. Jak na warunki 1. Ligi jest to kontrakt wysoki, ale... obowiązujący. Po prostu. Wszystko zatem w rękach szefów Wisły. To, że klub spadł z Ekstraklasy nie oznacza, że Fernandez chciał/chce za wszelką cenę odejść.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". To będzie najgłośniejszy transfer tego lata w Polsce. "Potencjał na bombę"
Prawda jest inna: z tego co można usłyszeć, piłkarzowi podoba się i miasto, i klub. Zawodnik nie ma zatem problemu, aby kontynuować karierę w Wiśle. Ale na takich samych warunkach jak do tej pory. To znaczy, to co w kontrakcie, ma być obowiązujące.
Rozmowy o obniżce nieudane
Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Wisła podjęła rozmowy na temat obniżenia pensji Fernandeza, ale trafiła na opór. Strona piłkarza uważa, że kontrakty są po to, aby je respektować i nie wyraża zgody na obniżkę wynagrodzenia.
Innym wyjściem jest odejście Fernandeza, ale z kolei Wisła nie zgadza się, aby Fernandez odszedł na zasadzie wolnego transferu. Oczywiście, jest jeszcze jedno wyjście: że ktoś się zgłosi, zapłaci za Hiszpana i być może wtedy można usiąść do rozmów. Na razie jednak Fernandez jest graczem Wisły.
Bayern odpowiedział Barcelonie w sprawie "Lewego"
Polacy podbijają Francję!