Festiwal bluzgów w Poznaniu. Kibice Lecha i Rakowa przez godzinę wymieniali się "uprzejmościami"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnik Lecha Poznań Gio Tsitaishvili (z prawej) i Milan Rundic (z lewej) z Rakowa Częstochowa
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnik Lecha Poznań Gio Tsitaishvili (z prawej) i Milan Rundic (z lewej) z Rakowa Częstochowa

Pod względem sportowym mecz o Superpuchar Polski nie dostarczył wielkich emocji, za to na trybunach równolegle toczyła się druga "rywalizacja" - o to, którzy kibice dosadniej zwyzywają fanów rywala.

Poszło oczywiście o wydarzenia z majowego finału Fortuna Pucharu Polski na PGE Narodowym, gdy Raków Częstochowa pokonał Lecha Poznań 3:1. Sektory przeznaczone dla zorganizowanych grup kibiców były wtedy w połowie puste, bo na widowni pojawili się tylko fani wicemistrza Polski.

Sympatycy "Kolejorza" natomiast uznali, że nie wchodzą na obiekt, bowiem wcześniej zabroniono im wniesienia flag. Przy okazji zarzucili tym drugim brak solidarności, oczekując, że po przeciwnej stronie stadionu trybuny też będą puste.

Kibice Rakowa jednak meczu nie zbojkotowali, wspierali swój zespół i od tamtego czasu znaleźli się pod "ostrzałem" grup kibicowskich innych drużyn. W sobotę mieliśmy tego dowód przy Bułgarskiej. Przez całą pierwszą połowę trwał festiwal bluzgów.

ZOBACZ WIDEO: Co ten bramkarz zrobił?! Niewiarygodny gol

"Kocioł" poświęcał sporo energii na obrażanie fanów Rakowa, a ci nie pozostawali dłużni, wytykając sympatykom Lecha, że na PGE Narodowym nie pozwolili wejść na sektor nawet tym, którzy do bojkotu przyłączyć się nie chcieli.

Fani Rakowa zostali potraktowani przyśpiewkami, które zazwyczaj słychać w Poznaniu przy okazji meczów z Legią Warszawa. Epitety, które sypały się z trybun nie nadają się do cytowania. Sytuacja uspokoiła się nieco dopiero po przerwie. Drużyna Marka Papszuna prowadziła 2:0, zaś miejscowi byli już na tyle zniechęceni, że poczekali tylko do końcowego gwizdka, a potem tłumnie opuścili obiekt.

Dekoracja zwycięzcy odbyła się przy praktycznie pustych trybunach. Na widowni pozostała głównie zorganizowana grupa fanów z Częstochowy.

Raków wywalczył Superpuchar dzięki bramkom Bogdana Racovitana, a także Mateusza Wdowiaka.

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol

Źródło artykułu: