Mistrz Polski miał sobie powetować wtorkową klęskę z Karabachem Agdam (1:5), tymczasem wyglądał na boisku tak, jakby jeszcze przeżywał wydarzenia w Azerbejdżanie. Zaczął ospale, nie stwarzał żadnego zagrożenia pod bramką Bartosza Mrozka, a goście szybko wyczuli tę słabość i sami ruszyli do ofensywy.
Pierwszym ostrzeżeniem był minimalnie niecelny strzał głową Arkadiusza Kasperkiewicza. Druga szansa Stali zakończyła się golem. Mateusz Matras przedłużył wrzut Krystiana Getingera z autu, piłka spadła pod nogi Piotra Wlazły, a ten przyłożył z kilku metrów nie do obrony.
Lech nie potrafił odpowiedzieć. Był przeraźliwie nieudolny i nadal to mielczanie wyglądali zdecydowanie lepiej. W 28. minucie mogli prowadzić już 2:0, gdyby Artur Rudko końcami palców nie sparował piłki na słupek po uderzeniu Macieja Domańskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: uderzył z połowy boiska. Cudowna bramka młodego Hiszpana!
Obraz gry był szokujący nie tylko dlatego, że mistrz Polski nie radził sobie z 14. ekipą poprzedniego sezonu. Zespół Adama Majewskiego przeszedł latem kadrową rewolucję i wymieniono tam kilkunastu piłkarzy. Mimo to w Poznaniu prezentował bardzo poukładany i konsekwentny futbol.
Pierwszą rysą na tym idealnym obrazku była sytuacja dopiero z 45. minuty, gdy sam na sam z Mrozkiem wyszedł Joao Amaral. Kapitalnie jednak interweniował bramkarz, który występuje w ekipie z Mielca na zasadzie wypożyczenia z "Kolejorza".
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Poznaniacy nieco podkręcili tempo, zaczęli zbierać więcej drugich piłek, ale konkretów nie było, a świetnie zorganizowana Stal zaskakująco łatwo radziła sobie z neutralizowaniem wszystkich atutów rywala.
W 64. minucie zespół Adama Majewskiego zadał drugi cios. Domański wykorzystał wolną przestrzeń na 16. metrze i oddał znakomity płaski strzał przy dalszym słupku. Rudko wyciągnął się jak długi, mimo to nie miał nic do powiedzenia i jego drużyna znalazła się w beznadziejnym położeniu.
Przy stanie 0:2 ataki poznaniaków wyglądały już tak nieporadnie, że nie było ani jednego momentu, w którym ich kibice mogliby nabrać nadziei na odwrócenie losów meczu. Wygląda na to, że na starcie nowego sezonu mistrz Polski wpadł w pierwszy poważny kryzys. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, doznał trzeciej porażki z rzędu, a jego gra pozostawia wiele do życzenia.
Mielczanie zaś mogą świętować, bo trzech punktów w Poznaniu raczej nie zakładali, tymczasem zaczęli od sezon zwycięstwa na bardzo trudnym terenie.
Lech Poznań - Stal Mielec 0:2 (0:1)
0:1 - Piotr Wlazło 14'
0:2 - Maciej Domański 64'
Składy:
Lech Poznań: Artur Rudko - Joel Pereira, Lubomir Satka, Maksymilian Pingot, Pedro Rebocho (63' Barry Douglas), Nika Kwekweskiri (63' Afonso Sousa), Radosław Murawski (39' Jesper Karlstrom), Kristoffer Velde (74' Heorhij Citaiszwili), Joao Amaral, Michał Skóraś, Mikael Ishak.
Stal Mielec: Bartosz Mrozek - Krystian Getinger, Dominykas Barauskas, Mateusz Matras, Arkadiusz Kasperkiewicz, Maciej Wolski, Piotr Wlazło (74' Fabian Hiszpański), Paweł Żyro, Bartłomiej Ciepiela (48' Przemysław Maj), Mikołaj Lebedyński (65' Said Hamulić), Maciej Domański.
Żółte kartki: Maksymilian Pingot (Lech Poznań) oraz Piotr Wlazło (Stal Mielec).
Sędzia: Damian Kos (Wejherowo).
Widzów: 12 421.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol