Wahan Biczachczjan strzelił rozstrzygającego gola na 2:1. Pogoń Szczecin musiała odwracać wynik w pierwszym meczu sezonu w PKO Ekstraklasie, a rywalizacja z beniaminkiem Widzewem Łódź była bardziej skomplikowana niż spodziewali się kibice przy Twardowskiego. Portowcy momentami irytowali, ale dzięki indywidualnej jakości postawili na swoim.
- W szatni spodziewaliśmy się trudnego meczu. Za nami daleka podróż i niełatwe starcie na Islandii. Najważniejsza była wiara w to, że możemy odwrócić wynik. Stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe i zdobyliśmy dwa gole. To dało nam trzy punkty, a zawsze ważne jest rozpocząć sezon w dobrym samopoczuciu - opowiada Wahan Biczachczjan.
Reprezentant Armenii przymierzył do bramki w swoim stylu, czyli zza pola karnego. Po podaniu Luisa Maty, przełożył sobie piłkę oraz przeciwnika, zanim przymierzył w okienko bramki Henricha Ravasa. Przypomniał w ten sposób o swoich trafieniach z początku rundy wiosennej w poprzednim sezonie. Biczachczjan wciąż nie przebił się do podstawowego składu i jest piłkarzem od zadań specjalnych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalna przewrotka! Bili mu brawo na stojąco
- Wiem, że wszyscy czekali na moje kolejne trafienie. Zawsze staram się grać najlepiej jak potrafię. To przyjemne uczucie - strzelić gola i pomóc nim w zwycięstwie - opowiada Biczachczjan.
- Dla mnie i dla reszty zespołu liczy się jego duch. Wiemy, co chcemy osiągnąć i dążymy do tego dzień po dniu. To najważniejsze. Musimy patrzeć przed siebie. Już w czwartek mamy ważne spotkanie pucharowe - zapowiada pomocnik Pogoni.
We wspomnianym meczu Portowcy podejmą Broendby IF.
Czytaj także: Kibice się doczekali. Jest pierwszy transfer Pogoni Szczecin
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę