LKE: ambitna walka Pogoni Szczecin. Jest nadzieja
Sytuacja jest trudna, ale wiara w awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy nie gaśnie. Pogoń Szczecin zagrała bardzo dobrą drugą połowę w meczu z Broendby IF. Zdobyta w niej bramka na 1:1 daje nadzieję przed rewanżem w Danii.
Dla kibiców z Kopenhagi wyjazd do Szczecina był pierwszym pucharowym w sezonie, do tego prostym logistycznie. Byłoby ich więcej, gdyby nie ograniczona pojemność budowanego stadionu. Duńczycy dotarli na Twardowskiego pochodem z centrum miasta i wypełnili jeden z sektorów. Pozostałe krzesełka zajęli kibice Pogoni, którzy wierzyli w równorzędną walkę gospodarzy z zespołem, który w poprzednim sezonie nie wygrał w pucharach ani razu w ośmiu spotkaniach.
Pogoń wyszła żelazną jedenastką. Z powodu kontuzji nie może grać Konstantinos Triantafyllopoulos, którego zastępcą jest Mariusz Malec. Trener Jens Gustafsson odstawia na boczny tor młodzieżowców i skoro nie wiążą go żadne przepisy, to trzyma ich na ławce rezerwowych.
ZOBACZ WIDEO: Komentator oszalał, gdy to zobaczył. Ta reakcja to prawdziwe złotoPoczątki były trudne dla Pogoni. Wysoki pressing spowodował kilka strat szczecinian, a goście oddali pierwsze uderzenie celne i wykonali trzy rzuty rożne w niespełna 10 minut. Piłkarze Gustafssona nabrali odwagi i zaczęli wymieniać więcej podań, ale tworzenie przez nich sytuacji podbramkowej było trudnym zadaniem. Nikt nie potrafił zatrudnić Madsa Hermansena. Zrobił to dopiero w 21. minucie Jean Carlos Silva.
W 28. minucie Broendby zdobyło prowadzenie 1:0. Rozciąganie obrony Pogoni przyniosło efekt. Piłka trafiła z prawego skrzydła do środka i o ile pierwsze uderzenie zostało zablokowane, to już dobitka Blasa Riverosa trafiła do siatki po odbiciu się od poprzeczki. Obrona Pogoni została rozklepana i nieszczęście było gotowe. Do przerwy mocniej pachniało drugim golem gości niż wyrównaniem, ale w bramce nie zawodził Dante Stipica.
Dla Pogoni pierwsza połowa była twardym zderzeniem z rzeczywistością, ale też nie wszystko było do przekreślenia. Kamil Grosicki i Sebastian Kowalczyk dali kilka sygnałów do ataku i nadzieję na to, że uda się strzelić gola po przerwie.
Minuty po zmianie stron należały do Pogoni. Uderzenie Jeana Carlosa Silvy zostało zablokowane, a Damian Dąbrowski po raz drugi trafił w Madsa Hermansena. Podniosła się wrzawa na Twardowskiego, pojawiła się nadzieja na uratowanie wieczoru.
Oglądanie Pogoni zaczęło sprawiać przyjemność, choć wynik nadal nie zgadzał się. Kolejne uderzenie Kamila Grosickiego zostało przyblokowane, a podanie Damiana Dąbrowskiego do wybiegającego sam na sam Luki Zahovicia zostało sprzątnięte przez Madsa Hermansena. Z ławki rezerwowych weszli Pontus Almqvist i Wahan Biczachczjan.
W 85. minucie Pogoń zdobyła zasłużonego gola na 1:1. Luka Zahović dostał podanie od Kamila Grosickiego, pokonał obrońcę i ulokował piłkę płaskim uderzeniem w narożniku bramki Madsa Hermansena. Dzięki trafieniu niezawodnego ostatnio Słoweńca, szczecinianie nie muszą gonić w rewanżu, który zostanie rozegrany 28 lipca o godzinie 20 w Danii.
Pogoń Szczecin - Broendby IF 1:1 (0:1)
0:1 - Blas Riveros 28'
1:1 - Luka Zahović 85'
Składy:
Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski (86' Paweł Stolarski), Benedikt Zech, Mariusz Malec, Luis Mata - Damian Dąbrowski - Jean Carlos Silva (86' Mariusz Fornalczyk), Kamil Drygas (63' Pontus Almqvist), Sebastian Kowalczyk (63' Wahan Biczachczjan), Kamil Grosicki - Luka Zahović
Broendby: Mads Hermansen - Henrik Heggheim, Sigurd Rosted, Kevin Tshiembe - Sebastian Sebulonsen, Joe Bell (67' Mathias Greve), Josip Radosević, Christian Cappis (82' Peter Bjur), Blas Riveros - Simon Hedlund (90' Yousef Salech), Marko Divković (67' Mathias Kvistgaarden)
Żółta kartka: Jean Carlos, Zahović (Pogoń) oraz Hermansen (Broendby)
Sędzia: Nanad Minaković (Serbia)
Czytaj także: Kibice się doczekali. Jest pierwszy transfer Pogoni Szczecin
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę