Aleksandar Prijović to obecnie numer jeden jeśli chodzi o transferowe cele Legii Warszawa w ataku.
O tym pomyśle jako pierwszy napisał portal legia.net, informując, że piłkarz i klub są praktycznie dogadani, ale trzeba jeszcze przekonać Australijczyków.
Kilka dni temu WP SportoweFakty informowały, że Legia zaproponowała Western United FC, obecnemu pracodawcy Prijovicia, wymianę.
W zamian za Serba Australijczycy mieli wybrać jednego z trzech graczy, ale nie byli zainteresowani takim scenariuszem.
ZOBACZ WIDEO: Tego zagrania nikt się nie spodziewał! Tylko bezradnie patrzyli na piłkę
A jak to wygląda w tym momencie? Z naszych informacji wynika, że rozmowy wciąż się toczą i cały czas pod uwagę brane są dwa warianty. Albo transfer definitywny, albo wypożyczenie, za które Legia będzie musiała zapłacić.
Cena nie powinna być zaporowa
Co do tej pierwszej opcji nie jest jasne ile polski klub miałby wyłożyć, ale nie powinna to być zaporowa cena. Bo choć Prijo ma umowę z Western do lata 2024 roku, to trafił tam jako wolny piłkarz. Australijczycy nie ponieśli więc kosztów transferowych.
Oczywiście, piłkarz ma na rynku określoną renomę, więc Legia nie jest jedynym klubem, który się nim interesuje. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Prijović ma również propozycje z Turcji, Rosji, Cypru i Grecji. Co więcej, każda z nich jest na wyższym poziomie finansowym, niż to co proponuje Legia.
Legia daje mniej, ale jest faworytem
Ale… Z naszych informacji wynika, że i tak Legia jest faworytem, to właśnie tu chce wrócić piłkarz. Z czego to wynika? Prijović ma, jak wspomniano lepsze oferty finansowo, ale chce przyjść na Łazienkowską, bo po pierwsze dobrze zna klub, a po drugie uważa, że ma takie same ambicje jak Legia. Czyli, walka o najwyższe cele. Kluby z innych krajów, o których mowa powyżej, są po prostu mniejsze i pod tym względem nie równają się z Legią.
Usunął opis na Instagramie
I jeszcze jedno. Piłkarz, jak wiadomo, nie chce już grać w Western United. Ostatnio okazał to na… Instagramie, usuwając z opisu swojego konta informację, że jest zawodnikiem australijskiego klubu. Niby mały gest, ale też jasno pokazuje, że Serb nie widzi tam swojej przyszłości. Kolejną destynacją ma być Warszawa.
Nowy rozdział w karierze Piątka? Tam znów może wystrzelić
Kolejna wpadka Barcelony w sprawie Lewandowskiego