Nici z rekordowego transferu Polaka? "Nie krzyczy desperacko, że musi wyjechać"
Przenosiny Michała Helika do Lecha Poznań stoją pod coraz większym znakiem zapytania. - To nie tak, że on desperacko chce odejść z klubu - tłumaczy szkoleniowiec jego obecnego zespołu.
Przyszłość Helika nie jest jeszcze znana, lecz opcja transferu do Lecha wydaje się mniej prawdopodobna niż jeszcze kilka dni temu. Głos w tej sprawie zabrał Michael Duff, szkoleniowiec Barnsley, gdzie nasz reprezentant spędził ostatnie dwa lata. Po tym jak klub spadł z drugiej ligi, 26-letni Polak rozgląda się za nowym pracodawcą.
- To nie tak, że on desperacko chce odejść z klubu. Nie puka do moich drzwi i nie krzyczy, że desperacko musi wyjechać - przekonywał podczas konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!Lech mógł kusić Helika wizją gry w europejskich pucharach, lecz w aktualnej formie jest ona wątpliwa. "Kolejorz" już na wstępie pożegnał się z marzeniami o Lidze Mistrzów, a teraz drży o miejsce w Lidze Konferencji. W pierwszym meczu 3. rundy kwalifikacji mistrzowie Polski przegrali 0:1 z Vikingurem Reykjavik.
Helik może więc zdecydować się na jedną z zagranicznych ofert i wstrzymać się z powrotem do Ekstraklasy. W naszej lidze wystąpił w sumie w 134 meczach. W reprezentacji zagrał natomiast siedem razy.
Barnsley nie zaakceptowało oferty Lecha, ale na początku nowego sezonu nie ma z Helika większego pożytku. Piłkarz zmaga się bowiem z problemami zdrowotnymi - doskwiera mu uraz uda.
- W najbliższym czasie nie będziemy jednak mogli z niego skorzystać. Będzie niedostępny przez kilkanaście dni - wytłumaczył trener Barnsley.
Drużyna reprezentanta Polski rozpoczęła sezon od porażki 0:1 w pierwszej kolejce League One (trzeci poziom rozgrywkowy w Anglii). W sobotę zagra u siebie z Chaltenham.
Zobacz też:
Islandzkie media skomentowały kompromitację Lecha
"Władze Lecha nie są w stanie przewidzieć konsekwencji swoich decyzji"