W końcu w niedzielę stało się to, na co wszyscy kibice futbolu czekali. Robert Lewandowski na Camp Nou strzelił premierową bramkę dla FC Barcelony. Polak pokonał golkipera Pumas UNAM już w trzeciej minucie meczu o Puchar Gampera.
To przełamanie w występach polskiego napastnika. Lewandowski w trzech meczach, które Duma Katalonii rozegrała w USA, nie strzelił żadnej bramki, mimo że miał przed sobą kilka dogodnych okazji.
- Wolę, żeby zdobywał bramki w oficjalnych spotkaniach. Natomiast wspaniale stało się, że zaliczył premierowe trafienie w swoim pierwszym występie na Camp Nou. Podejrzewam, że spadł mu kamień z serca i grało mu się o wiele łatwiej. Dostał numer "9" i od razu wrócił do tego, co umie robić najlepiej - twierdzi Jacek Krzynówek w rozmowie ze sport.tvp.pl.
ZOBACZ WIDEO: Barcelona oszalała. "Nigdy nie widziałem czegoś takiego w stosunku do polskiego piłkarza"
Na Robercie Lewandowskim w Blaugranie spoczywa spora presja, a hiszpańscy dziennikarze wiele od niego wymagają. Niektórzy po trzech meczach bez gola pisali o 50 milionach euro wyrzuconych na śmietnik.
- Owszem, Robert jest maszyną do strzelania goli, ale jest również człowiekiem. Nie rozumiem presji, którą niektórzy hiszpańscy dziennikarze na niego nakładają. Czytałem wywiad z trenerem Barcelony i podkreślił, że podobne problemy na początku miał Luis Suarez. Później wszyscy widzieli jak przez lata się "rozkręcił" i z Robertem raczej będzie tak samo - dodaje.
Czytaj więcej:
Robert Lewandowski wciąż nie może grać! FC Barcelona nadal z kłopotami
Wojciech Szczęsny kontuzjowany! Co ze zgrupowaniem kadry?