Janusz Niedźwiedź po meczu Widzew - Legia: 60 minut to za mało, by wygrać

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź

- Nie chcieliśmy "przyjąć" Legii na własnej połowie, a wyjść odważnie od samego początku - mówi trener Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź po porażce z ekipą z Warszawy 1:2 w 5. kolejce PKO Ekstraklasy.

W łódzkim zespole nie trzeba było nikogo motywować na to spotkanie. Okazało się jednak, że były momenty, w których widzewiacy byli zepchnięci do defensywy, a piłkarze ze stolicy potrafili to wykorzystać.

- Liczyliśmy na zwycięstwo, a w drugiej połowie zrobiliśmy wszystko by ten mecz wygrać. W pierwszej nasza gra nie była taka, jak być powinna. Zabrakło błysku, szybkiego zajęcia pozycji. Zabrakło tego, co było w II połowie. Drużyna poczuła, ze nie ma nic do stracenia i atakowała - wraca pamięcią trener czerwono-biało-czerwonych na konferencji prasowej.

Honorowego, jak się potem okazało, gola dla łodzian zdobył w doliczonym czasie gry Patryk Lipski. Z kolei w minucie 75. Patryk Stępiński zamknął głową dośrodkowanie z prawej strony i trafił do siatki, ale był na minimalnym spalonym.

ZOBACZ WIDEO: "Zagraliśmy Realowi na nosie". Za wszystkim stoi Robert Lewandowski

- Żałuję, że nie strzeliliśmy bramki szybciej, bo kibice też by nas ponieśli, a my moglibyśmy wyrównać. Słyszymy o dziesięciocentymetrowym spalonym. Czasem się zastanawiam, jak to jest, że to decyduje o być albo nie być. Gdyby ta bramka wpadła, moglibyśmy przynajmniej wyrównać. Przerwa spowodowana VAR-em się przeciągała, a to nam nie pomagało. Było trochę boiskowego cwaniactwa, poczuli że są w tarapatach, próby wytrącenia nas z rytmu - uważa Janusz Niedźwiedź.

- Za II połowę gratulacje, za I połowę 15 minut i to by łącznie dałoby z 60 minut, ale to za mało, by wygrać z jakością, która ma Legia. Nie chcieliśmy przyjąć Legii na własnej połowie, a wyjść odważnie jak od samego początku - Karol Danielak biegał bardzo wysoko. Zapłaciliśmy po kilkunastu minutach za to cenę, wydawało się, że mecz będzie toczył się pod ich dyktando. Żałuję że bramka Patryka nie została uznana, bo ona dodałaby kolorytu meczowi - podkreślił.

Zdaniem Niedźwiedzia to, co obserwatorzy meczów Widzewa nazywają "ładną" grą, jest po prostu grą powtarzalną opartą na automatyzmach. W tę stronę Widzew ma iść.

- Będziemy rozmawiać z zespołem, nie tak chcieliśmy grać w I połowie. Od razu przyszedłem do szatni w przerwie i powiedziałem, co miało nas cechować. Jesteśmy w stanie pewne rzeczy przetrawić, ale musi być odwaga i charakter. Tego wymagamy. Od tego nie będzie odstępstw. Nie chcemy być jak inni, chcemy być Widzewem – z charakterem, polotem, błyskiem w oku, grać w stylu jaki pokazaliśmy w drugiej połowie. Legia jak uderzała, były to strzały celne. U nas było z tym gorzej - przyznał.

Sprawdź tabelę PKO Ekstraklasy po piątkowych meczach ->

Podanie palce lizać! Tak zaczęła się akcja bramkowa Legii [WIDEO]

Komentarze (0)