Pod koniec lipca - po ciężkiej walce z chorobą - zmarł zaledwie roczny syn Jakuba Rzeźniczaka i Magdaleny Stępień. U Oliwera pół roku wcześniej zdiagnozowano nowotwór wątroby.
Chłopiec był leczony w Izraelu, ale jego rokowania z każdym dniem się pogarszały. Rodzice tuż po śmierci synka wydali wspólne oświadczenie.
Teraz Rzeźniczak przerwał milczenie i zabrał głos w mediach. Opowiedział o śmierci rocznego synka.
ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"
- Chcę, mimo wszystko, podchodzić do życia pozytywnie. Myślę, że tylko w ten sposób można jakoś układać przyszłość. Na to, co już się stało, nie mamy wpływu. Ten wrodzony optymizm jakoś pozwala mi w tym czasie funkcjonować. Ale są cięższe momenty - powiedział w rozmowie ze sport.pl.
Rzeźniczaka w trudnych chwilach wspierali m.in. koledzy z Wisły Płock, którzy na meczu z Lechem Poznań (wygrana 3:1) mieli założone koszulki z napisem "Kuba, jesteśmy z Tobą". Piłkarz bardzo docenia ten gest. Wiele mu dał.
- Gdy zobaczyłem, że w tej radosnej chwili są myślami ze mną i moim synem, poczułem wielkie wsparcie. Nie wyobrażam sobie nawet, że mieliby sobie zrobić takie zdjęcie ze smutnymi minami. Chyba by mnie to dobiło - dodał.
- Życie musi toczyć się dalej. Ja też mam narzeczoną, nową rodzinę. Staram się wyciągać wnioski ze swoich poprzednich błędów i budować coś na nowo - zaznaczył.
Rzeźniczak podzielił się też tym, jak przeżywał chorobę syna. Co mu wtedy pomogło?
- Chorobie towarzyszą ogromne emocje, czasami trudno nad nimi zapanować. Najważniejsze, żeby rodzice i wszystkie bliskie osoby się wspierały i szły przez to razem. To tak duża tragedia, że łatwiej ją znieść, trzymając się razem. I jeszcze jedno: ufajcie lekarzom - odpowiedział.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol