W niedzielnym starciu podopieczni Dawida Szulczka stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych niż Cracovia. Piłkarze Warty Poznań przycisnęli w samej końcówce. Ich starania przyniosły zamierzony efekt.
Kibice musieli poczekać na pierwszego gola do 87. minuty spotkania. Mateusz Kupczak precyzyjnie zagrał z głębi pola na głowę Adama Zrelaka i słowacki napastnik dał prowadzenie swojej drużynie.
"Pasy" nie miały nic do stracenia. W piątej minucie doliczonego czasu krakowianie wywalczyli rzut rożny, a Jacek Zieliński wysłał w pole karne nawet bramkarza Karola Niemczyckiego.
Warta oddaliła grę od własnej bramki po wrzutce z narożnika boiska. Dawid Szymonowicz zwietrzył szansę i ruszył sprintem na połowę rywali. Kiedy wydawało się, że Florian Loshaj ma wszystko pod kontrolą, stoper gości odebrał mu piłkę, po czym skierował ją do siatki. Niemczycki nie zdążył wrócić i mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce. Loshaj powinien zachować się zdecydowanie lepiej.
Kuriozalna bramka przypieczętowała zwycięstwo Warty nad krakowską ekipą (2:0). To był szczególnie ważny moment dla Szymonowicza, który w sezonie 2020/21 bronił barw Cracovii.
Krótki firm instruktażowy o tym, czego NIE robić, gdy Twój bramkarz jest z dala od bramki, czyli Szymonowicz dobija Cracovie!
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 28, 2022
Mecz Śląska z Rakowem możecie oglądać tutaj: https://t.co/82qQKtUPnJ pic.twitter.com/JofJZqcJwY
Czytaj także:
Kolejny zawód Cracovii. Decydujące ciosy w końcówce
"Cały nasz plan runął". Gorzkie słowa prezesa Lecha Poznań