Trener Cracovii wściekły. "Wyczynialiśmy głupoty"

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński

- Nie wiem, co takiego się wydarzyło, że przestaliśmy grać i zaczęliśmy wyczyniać głupoty - mówi o końcówce meczu z Wartą Poznań (0:2) trener Cracovii Jacek Zieliński.

Zieloni mieli zabójcze ostatnie minuty. Objęli prowadzenie po golu Adama Zrelaka, a potem dobili gospodarzy bramką Dawida Szymonowicza.

- W szatni panują bardzo złe nastroje i nie ma co się dziwić. Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Już tego nie cofniemy. Fatalnie rozegraliśmy końcówkę. Sam się zastanawiam, co takiego się wydarzyło, że przestaliśmy grać i wyczynialiśmy głupoty - przyznał Jacek Zieliński.

Cracovia słabo wypadła zwłaszcza po przerwie. Im bliżej było końca meczu, tym mocniej naciskała Warta. - Mieliśmy mało atutów w ataku pozycyjnym. Graliśmy dwoma napastnikami, ale trzeba im jeszcze dostarczyć piłkę, a rywale odcinali ich od podań. Dlatego nie byliśmy w stanie stworzyć zbyt wielu sytuacji - wyjaśnił szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"

Kluczowe były zmiany. Te, których dokonał Dawid Szulczek pobudziły zielonych, tymczasem roszady Zielińskiego dały skutek odwrotny od zamierzonego. - Zmianami strzeliłem sobie w kolano. W wielu spotkaniach rezerwowi dawali nam siłę i sygnał, że ruszamy do przodu. Tym razem korekty nie wniosły nic, a wręcz, brutalnie mówiąc, nas osłabiły. Nie pomogłem nimi drużynie. Warta po zmianach grała lepiej, natomiast u nas wyglądało to tak, jakby ktoś wyciągnął zawleczkę - oznajmił Zieliński.

Szulczek zaś mógł się uśmiechnąć - odwrotnie niż w poprzedniej kolejce, gdy jego ekipa w doliczonym czasie straciła gola w starciu z Widzewem Łódź i przegrała je 0:1.

- Za nami bardzo trudne spotkanie. Często mówimy, że życie raz daje, a raz odbiera. Teraz oddało nam dość szybko. Cracovia w najmocniejszym zestawieniu jest bardzo groźną drużyną. Pierwsza połowa była nerwowa w naszym wykonaniu, mieliśmy sporo strat, a gospodarze dobrze wyglądali w pressingu. Pierwszy kwadrans po przerwie był podobny, jednak lepiej się przesuwaliśmy - ocenił.

Potem nastąpiły roszady w składzie zielonych, które okazały się kluczowe. - Bardzo dobrze zafunkcjonowała ławka. Od wejścia na boisko doświadczonych zawodników, którzy wzmocnili bieganie, gra się odwróciła. Potrafiliśmy się utrzymać przy piłce. Rezerwowi to teraz nasza siła. Tego brakowało na początku sezonu. Obecnie, robiąc pięć zmian, nasza jakość wciąż jest wysoka - oznajmił Szulczek.

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol

Komentarze (0)