Nie do wiary! "Lewy" przyćmił legendy Barcelony

Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski jest typem wymarzonego zięcia, ale na boisku zapomina o dobrych manierach. Tak było w Bayernie, tak jest też w Barcelonie. Od 40 lat nikt nie wszedł na Camp Nou w takim stylu.

W tym artykule dowiesz się o:

W Monachium Robert Lewandowski nie miał litości dla osiągnięć Gerda Muellera. Pozbawił "Der Bombera" niemal wszystkich najważniejszych rekordów, włącznie z tym "niepobijalnym" pod względem bramek zdobytych w jednym sezonie (41).

Był również na dobrej drodze do odebrania mu strzeleckiego rekordu wszech czasów Bundesligi. Brakowało mu do tego raptem 54 bramek, co - przy jego skuteczności - oznaczało, że zdetronizowałby Muellera w niespełna dwa sezony. Dobrodusznie z tego zrezygnował, przenosząc się do Barcelony.

Przyćmił największych

W stolicy Katalonii uśmiech nie schodzi mu z twarzy, ale stare nawyki pozostały - nie ma litości dla klubowych legend. Już w pierwszych tygodniach pobytu w Barcelonie przyćmił najlepszych strzelców i największych piłkarzy w historii 26-krotnego mistrza Hiszpanii.

ZOBACZ WIDEO: Nowe rozdanie Lewandowskiego. "Jeżeli to zrobi, dostanie Złotą Piłkę"

Owszem, na starcie sezonu został w blokach, bo w debiucie przeciwko Rayo Vallecano bramki nie zdobył. Potem jednak wystrzelił jak z procy. W dwóch kolejnych występach skompletował po dublecie i zajmuje już pierwsze miejsce w wyścigu po Trofeo Pichichi dla króla strzelców La Ligi.

Dzięki czterem golom w trzech pierwszych meczach kibice Barcelony zakochali się w Lewandowskim od pierwszego wejrzenia. Trudno się jednak temu dziwić, bo spragnione gwiazdy tego formatu Camp Nou dawno nie widziało tak skutecznego debiutanta. A przecież oglądało najwybitniejszych napastników w historii.

Tylko w XXI wieku dla Dumy Katalonii grali m.in. Antoine GriezmannLuis SuarezDavid Villa, Zlatan Ibrahimović, Thierry Henry czy Samuel Eto'o i żaden z nich nie miał udanego początku przygody z Blaugraną. Suarez i Henry w trzech pierwszych występach nie strzelili nawet gola. Nawet Neymar czy Ronaldinho nie byli tak skuteczni w pierwszych tygodniach w Barcelonie.

Napastnicy sprowadzeni przez Barcelonę w XXI wieku:

Imię i nazwiskoPierwszy sezonGole po 3 meczach4 gole po ... meczach (minutach)
Javier Saviola 2001/02 0 11 (564')
Geovanni 2001/02 0 nie strzelił 4 dla Barcelony
Maxi Lopez 2004/05 0 nie strzelił 4 dla Barcelony
Henrik Larsson 2004/05 2 7 (384')
Samuel Eto'o 2004/05 1 6 (426')
Eidur Gudjohnsen 2006/07 1 11 (560')
Thierry Henry 2006/07 0 7 (379')
Zlatan Ibrahimović 2009/10 1 7 (525')
David Villa 2010/11 1 8 (550')
Luis Suarez 2014/15 0 13 (1080')
Paco Alcacer 2016/17 0 18 (765')
Antoine Griezmann 2019/20 2 8 (628')
Martin Braithwaite 2019/20 0 18 (702')
Memphis Depay 2021/22 2 11 (941'
Pierre-Emerick Aubameyang 2021/22 0 6 (413')
Robert Lewandowski 2022/23 4 3 (244')

Drugi po Bogu

Ale idźmy dalej. W latach 90. też próżno szukać kogoś, kto zrobiłby tak dobre pierwsze wrażenie. Nawet genialny Romario i fenomenalny Ronaldo nie mieli tak udanego startu w Barcelonie. Obaj strzelili gole już w debiucie, ale na kolejne trafienia czekali do czwartego występu. Po trzech mieli skromniejszy dorobek: odpowiednio trzy i dwa gole.

Patrick Kluivert, Christo Stoiczkow, Gary Lineker czy Rivaldo - każdy z nich może tylko z uznaniem pokiwać głową, patrząc na wyczyny Polaka. Wszyscy zaczynali na Camp Nou dobrze, ale słabiej niż Lewandowski.

By znaleźć kogoś, kto rzucił Camp Nou na kolana równie spektakularnie, trzeba się cofnąć aż do 1982 roku i pierwszych meczów w Barcelonie samego Diego Maradony. "Bóg futbolu" zaczął wtedy nawet lepiej od "Lewego", bo po trzech pierwszych meczach miał na koncie pięć goli.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Maradona już wtedy cieszył się opinią najlepszego piłkarza świata, a Barcelona sprawiła, że był najdroższym. Duma Katalonii zapłaciła za niego Boca Juniors 7 mln dolarów.

40 długich lat czekała Barcelona na kogoś równie skutecznego. Wyczyn Polaka jest tym bardziej imponujący, że poza Maradoną trudno znaleźć w barcelońskich kronikach kogoś, kto przedstawiłby się Camp Nou w lepszym stylu. Nawet legendarny Johan Cruyff nie zaczął tak dobrze jak "Lewy".

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: