Szaleństwo we Włoszech po powrocie Krzysztofa Piątka. Włoch ujawnia

Getty Images / Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek wreszcie zmienił klub i trafił na wypożyczenie do Salernitany. Czy Polak będzie grał w podstawowym składzie? Jak na jego transfer zareagowali kibice klubu? O tym rozmawiamy z włoskim dziennikarzem zajmującym się drużyną z Salerno.

AC Milan - Hertha BSC - Fiorentina - Salernitana.

Gdyby zamienić kolejność klubów, o karierze Krzysztofa Piątka można by dzisiaj pisać w samych superlatywach. Tak, w czwartek polski napastnik wrócił do Serie A, jednak na San Siro będzie mógł zagrać tylko w koszulce drużyny z Salerno.

W ostatnich godzinach okna transferowego klub z południa Włoch ogłosił wypożyczenie naszego rodaka do końca sezonu, z możliwością wykupu za kwotę 7-8 milionów euro. Tym samym Polak wyrwał się z Berlina, gdzie nie miał żadnych szans na regularną grę i początek sezonu Bundesligi oglądał z wysokości trybun.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie. Co za gol w polskiej lidze! Zaskoczył wszystkich

Czy jednak w nowej drużynie będzie podstawowym napastnikiem?

Cud w Salerno

Krzysztof Piątek trafia do drużyny, która przed rokiem wróciła do Serie A. Jeszcze w lutym zajmowała ostatnie miejsce w tabeli i była murowanym kandydatem do spadku. O utrzymaniu w lidze mówiono już tylko w kategoriach cudu.

Władze klubu postanowiły nie zostawiać wszystkiego opatrzności i zatrudniły na stanowisku trenera Davida Nicolę, znanego we Włoszech specjalistę od spraw niemożliwych - wyciągania drużyn z dna tabeli. I dzięki niesamowitej końcówce sezonu US Salernitana 1919 utrzymała się, a szkoleniowiec został bohaterem miasta.

49-latek oczywiście pozostał na stanowisku i początek sezonu wskazuje, że w obecnych rozgrywkach jego zespół wcale nie musi do końca bić się o utrzymanie.

W trzech pierwszych spotkaniach Granati zdobyli cztery punkty, przegrywając tylko z Romą, gdzie mimo porażki zagrali bardzo dobry mecz. Jeszcze większe wrażenie na kibicach musiało zrobić ich zwycięstwo nad Sampdorią, którą rozbili aż 4:0.

To nie będzie takie proste

Nicola ustawia drużynę w systemie 1-3-5-2, więc Piątek będzie walczył o jedno z dwóch miejsc w linii ataku. To dobra wiadomość. Gorsza jest taka, że rywali do gry będzie miał wcale nie byle jakich.

Przed obecnym sezonem Salernitanę wzmocniło dwóch nowych napastników - Federico Bonazzoli z Sampdorii (5 mln euro) i Boulaye Dia z Villarreal (wypożyczenie). I od początku rozgrywek obaj spisują się nie najgorzej. Ich popisem był wspomniany mecz z drużyną z Genui - każdy z nich trafił do siatki, na dodatek po asystach tego drugiego. To pokazuje, że piłkarze szybko znaleźli na boisku wspólny język.

Na dodatek trener ma do dyspozycji 22-letniego napastnika z Chile Diego Valencię i Norwega Erika Botheima. Znajome nazwisko? Zwłaszcza dla kibiców Legii Warszawa - Botheim był w ubiegłym roku podstawowym napastnikiem Bodo Glimt (15 goli), z którego trafił do Krasnodaru. Po ataku Rosji na Ukrainę zawodnik zerwał umowę z klubem i trafił do Włoch.

Jeśli więc ktokolwiek myśli, że na Krzysztofa Piątka czeka w Salerno czerwony dywan prowadzący do podstawowej "11", może się srogo rozczarować.

"Kibice oszaleli"

Dużym optymistą co do transferu Piątka do Salernitany jest z kolei Francesco di Pasquale z portalu salernitananews.it.

- Krzysztof Piątek to we Włoszech wciąż szanowana marka. Wszyscy pamiętają jego gole strzelane dla Genui i na początku w AC Milan. W Salerno powinien znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce. Ma odpowiedni potencjał, dojrzałość i doświadczenie z gry w Serie A - przekonuje włoski dziennikarz.

Według jego wizji, Piątek może dobrze rozumieć się zwłaszcza z Federico Bonazzolim.

- Może z nim stworzyć świetny duet, obaj są typami rewolwerowców. Według mnie polski napastnik nie powinien mieć dużych trudności z wywalczeniem miejsca w podstawowej "11", oczywiście jeśli będzie grał na swoim poziomie. On jest mistrzem, jeśli chodzi o grę w polu karnym - nie może się nachwalić.

Di Pasquale ujawnia, że przyjazd reprezentanta Polski do miasta wzbudził ogromne emocje.

- Gdy tylko pojawiły się doniesienia o przyjeździe Piątka do Salerno, portale społecznościowe wręcz oszalały. Takie jest Salerno - żywiołowe, kibice kochają cię od razu, ale tylko jeśli dajesz z siebie wszystko na boisku. Fani już nie mogą się doczekać, aż zobaczą go w koszulce Granati.

Piątek nie ma wyjścia

Reprezentant Polski nie ma wyjścia. Nic nie wyszło z przenosin do Galatasaray, innego napastnika znalazła też FC Kopenhaga. Piątek na pewno ma w głowie wyjazd na mistrzostwa świata do Kataru, więc musiał brać to, co jest. Na pewno nie groził mu jednak powrót do PKO Ekstraklasy.

We Włoszech "Il Pistolero" wciąż ma niezłą reputację, a z Salernitany na pewno będzie mu bliżej do kadry niż z trybun w Niemczech. Musi w szybkim czasie przekonać do siebie nowego trenera i wykorzystywać każde wejście na boisko. Bo na początku może być tylko rezerwowym.

Dobry przykład dał mu Arkadiusz Milik, który według wszechwiedzących miał grzać ławę w Juventusie. Już jednak w drugim wejściu na boisko strzelił pierwszego gola w nowych barwach i szybko udowodnił, że może być potrzebny Massimilliano Allegriemu.

Czesław Michniewicz ceni umiejętności 27-letniego snajpera, jednak jeśli ten nie da mu argumentów, selekcjoner nie będzie miał wyjścia i Piątek kolejny wielki turniej obejrzy w telewizji. Przypomnijmy, że z udziału w EURO 2020 wykluczyła go kontuzja.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Są nowe wieści ws. kontuzji Wojciecha Szczęsnego--->>>

Źródło artykułu: