Skaut Anderlechtu: Polskie kluby nie grzeszą profesjonalizmem przy kupowaniu piłkarzy

Paweł Gunia od trzech lat jest skautem Anderlechtu Bruksela w Brazylii. Przyznał, że nie szuka piłkarzy dla żadnego z polskich klubów, bo te nie są zainteresowane piłkarzami z Brazylii.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

- Polskie kluby nie mają zaufania do tutejszych piłkarzy. Po części to wina Antoniego Ptaka, który wymyślił brazylijską Pogoń Szczecin. Pomysł był świetny, ale zabrakło konsekwencji i cierpliwości - powiedział Gunia w rozmowie z Gazetą Wyborczą. - Młode talenty trzeba szkolić i stopniowo wprowadzać do drużyny. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Zresztą inne polskie kluby nie grzeszą profesjonalizmem przy kupowaniu piłkarzy.

- Kiedy Wisła interesowała się Marcelo, do Brazylii przyjechał dyrektor sportowy Jacek Bednarz i oglądał go w kilku meczach. Zrobił świetny interes, bo to piłkarz, który miał świetną opinię wśród skautów. Dziś 22-letni obrońca jest wart ok. 3 mln euro. Ale ta sama Wisła zupełnie inaczej przeprowadziła transfer Beto. Każdy skaut w Brazylii powiedziałby panu, że to piłkarz, który w wieku 19 lat grał w reprezentacji juniorów, ale później zatrzymał się w rozwoju. Żeby takie rzeczy wiedzieć, trzeba piłkarza zobaczyć, popytać, spędzić trochę czasu w Brazylii. Wisła załatwiła sprawę na odległość i bardzo się zawiodła. Polskie kluby jak żadne inne specjalizują się za to w testach. Ładują piłkarza do samolotu i po 24 godzinach lotu wysyłają na trening. Często w środku zimy. Bez sensu - ocenił skaut od 6 lat pracujący w Brazylii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×