Prawdopodobne odejście Miralema Pjanicia z FC Barcelony zostało w poniedziałek zaanonsowane przez Fabrizio Romano. Włoch poza poinformowaniem o samej ofercie dodał też, że Bośniak jest coraz bardziej przekonany do przyjęcia oferty ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Sharjah FC to klub, który zaoferował mu zmianę barw i zapewne też zaproponował mu naprawdę dobre warunki finansowe. 32-latek w Katalonii nie może liczyć na zbyt wiele minut i szuka gry, a pieniądze zapewne też są jednym z czynników, który przekonuje go do przeprowadzki.
Barcelonie zapewne też podoba się taka opcja. Wielu dziennikarzy donosi o różnych pozytywach wynikających z takiego odejścia. Santi Aouna podał, że "Barca" może liczyć na maksymalnie trzy miliony euro z opłaty za transfer. Jednak w klubie zapewne nie narzekają z powodu takich pieniędzy, bo przez długi czas wydawało się, że Bośniak odejdzie za darmo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pudło roku? Zobacz, co zrobił ten piłkarz
Jednak gracz wciąż ma dwa lata kontraktu i taka kwota byłaby uczciwa. Ale prawda jest taka, że bardzo ważnym plusem płynącym z odejścia Pjanicia byłaby możliwość dopięcia przedłużenia umowy z Gavim. Obecny kontrakt 18-latka jest ważny do końca czerwca następnego roku i klub od dawna pracuje nad jego przedłużeniem.
Na pomocnika polują inne kluby i trzeba się z tym spieszyć. Bayern Monachium i Chelsea chętnie widziałyby go u siebie, więc Barcelona chce szybko przedłużyć z nim kontrakt i oficjalnie zarejestrować go jako członka pierwszego zespołu.
Dodatkowo "Blaugrana" mogłaby wreszcie zarejestrować do ligi hiszpańskiej nowy kontrakt Ronald Araujo. Urugwajczyk parafował nową umowę już w kwietniu tego roku, ale wciąż obowiązuje jej "poprzedniczka". Zatem klub mógłby naprawdę zyskać na odejściu Miralema Pjanicia.
Czytaj też:
Kolejny egoista na drodze Lewandowskiego
Problemy reprezentacji. Kluczowa pozycja