W derbach województwa śląskiego Ruch Chorzów nie był lepszy od Zagłębia Sosnowiec, ale wygrał 2:0 i umocnił się na pozycji lidera Fortuna I ligi.
Nic dziwnego, że po spotkaniu opiekun Niebieskich Jarosław Skrobacz chwalił rywala. - Strasznie trudne spotkanie dla nas. Oglądałem kilka razy Zagłębie w tym sezonie. Myślę, że jeśli nie dobry, to najlepszy mecz Zagłębia. Nie potrafiliśmy się wybronić i było kilka groźnych sytuacji pod naszą bramką. Z drugiej strony nasza ogromna determinacja i zaangażowanie pozwalały nam często wychodzić z groźnymi kontratakami - ocenił mecz trener gospodarzy.
- Brakowało nam troszeczkę jakości, dokładności, może werwy i szybkości w wyprowadzeniu kontrataku. Po takich spotkaniach często się mówi, że wynik lepszy niż gra, ale ja się na to nie obrażam. Chciałbym tak mówić częściej. Co z tego, że czasami grasz pięknie, a przegrywasz. Punkty wyszarpaliśmy i zespół zasługuje na ogromne słowa uznania - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Kto będzie mistrzem Polski? "Oni po cichu robią swoje"
Pomimo porażki swoją drużynę chwalił trener Zagłębia, Artur Skowronek. - Uważam, że zagraliśmy dobry mecz, który przegrywamy. Jest mocno gorzko u nas w szatni. Bardzo nam wszystkim zależało na zwycięstwie. Popełniliśmy prosty błąd przy pierwszej bramce, który napędził Ruch, ale szybko się podnieśliśmy i stwarzaliśmy tutaj sytuacje. Nie myślę tutaj tylko o rzucie karnym. Z perspektywy całego meczu można powiedzieć, że być może był to kluczowy moment, bo być może w drugiej połowie byśmy lepiej zafunkcjonowali - powiedział trener sosnowiczan.
- Z drugiej strony drużyna dobrze wchodzi w drugą połowę. Tworzyliśmy sytuacje, ale ich nie kończyliśmy. Zabrakło trochę szczęścia, były dwie poprzeczki. To wszystko składa się na to, że dzisiaj przegrywamy. Determinacja i zaangażowanie piłkarzy były na wysokim poziomie. Do tego dołożyliśmy sporo aspektów piłkarskich, które dziś nie dały punktów. Dały też dobrą perspektywę na przyszłość - dodał.
W tabeli Fortuna I ligi Ruch uciekł Zagłębiu na siedem punktów.
Czytaj także:
Długi pościg Stomilu Olsztyn
GKS Tychy podniósł się po blamażu