Ta mina "Lewego" mówi wszystko. Tak czuje się po powrocie do Monachium

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / LEONHARD SIMON / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / LEONHARD SIMON / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Robert Lewandowski wrócił do miejsca, w którym doszedł na sam szczyt. Wrócił do Monachium, gdzie w ostatnich latach świętował niezliczoną ilość sukcesów i pięknych chwil.

Wtorkowy wieczór, mecz Bayern Monachium - FC Barcelona w Lidze Mistrzów. To będzie bardzo wyjątkowy moment dla Roberta Lewandowskiego, który ponownie pojawi się na Allianz Arena.

To właśnie ten obiekt przez ostatnie osiem sezonów był jego domem. Na nim dokonywał wydawało się rzeczy niemożliwych. Na nim niemal co weekend uszczęśliwiał fanów Bayernu.

Z klubem tym sięgnął po osiem tytułów mistrza Niemiec, a w tym czasie był sześciokrotnie królem strzelców Bundesligi. "Lewy" zapisał się złotymi zgłoskami w historii klubu.

ZOBACZ WIDEO: Niesamowity początek Lewandowskiego. "Zrobił coś, czego nie potrafiły wielkie gwiazdy"

To jednak nie tylko liczby, trofea i zwycięstwa, ale też fantastyczne chwile, momenty i wspomnienia, których Lewandowski ma całe mnóstwo, jeżeli chodzi o Monachium - spędził tutaj lwią część swojego życia.

W poniedziałek - już w barwach Barcelony - wrócił do miejsca, w którym jest legendą. I patrząc na jego minę, widać jak dobrze się w nim czuje. Uśmiech i radość wypisane miał na twarzy.

We wtorkowy wieczór - przynajmniej na chwilę - ten uśmiech pewnie zniknie, bo maszyna ruszy ponownie na łowy w postaci kolejnych trafień. Jeżeli to mu się uda, to tym razem fani Bayernu nie będą wiwatować na jego cześć, ale smucić się i wzdychać.

Przypomnijmy, że kapitan reprezentacji Polski był autorem najbardziej spektakularnego transferu w letnim okienku. W lipcu zamienił Bayern na Barcelonę i w tym momencie wstąpiły w niego nowe moce i pokłady energii.

Tym, którzy mówili, że sobie w tym klubie nie poradzi, odpowiedział następująco: pięć goli w sześciu pierwszych meczach La Liga plus hat-trick na inaugurację Ligi Mistrzów przeciwko Viktorii Pilzno. Nie ma się zatem co dziwić, że "Lewy" chodzi uśmiechnięty.

Zobacz także: Czesław Michniewicz ogłosił powołania. Zaskakujące debiuty! Sędzia zabrał głos na temat tego, co zrobił Milik

Źródło artykułu: