Czas na kolejny przystanek na europejskiej trasie "poznańskiej lokomotywy." Tym razem piłkarzy Lecha Poznań czeka stracie na własnym terenie z Austrią Wiedeń. Początek tego spotkania już 15 września o godzinie 21:00.
Poznaniacy bardzo dobrze zainaugurowali rozgrywki Ligi Konferencji. W pierwszej kolejce przyszło im się mierzyć z silnym Villarrealem. Ekipa ze stolicy Wielkopolski była bliska wywiezienia z Hiszpanii nawet pełnej puli, ostatecznie jednak przegrali to spotkanie w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Trzy punkty uratował dla "Żółtej łodzi podwodnej" Francis Coquelin, umieszczając piłkę w siatce w 89. minucie.
Tym razem naprzeciw "Lechitów" stanie zespół z Wiednia, który rozczarował w swoim ostatnim meczu LK. 8 września "Fiołki" zremisowały bezbramkowo z Hapoelem Beer Szewa. Mecz z "Kolejorzem" będzie więc dla nich okazją do rehabilitacji.
Jednak goście nie będą mieli łatwo. Zwraca na to uwagę były piłkarz Austrii, Radosław Gilewicz. - Lech gra u siebie, więc jest moim zdaniem faworytem. Wiemy, jak jest z wrażeniem w futbolu. Nie zawsze to pozytywne jest później nagrodzone. Lech zagrał dobre spotkanie, w lidze co tydzień trzeba udowadniać swoją wyższość, w pucharach nie ma czasu na błędy. Jeśli frekwencja dopisze, to Lech będzie faworytem, a chcąc wyjść z grupy, musi wygrać - powiedział dla "Przeglądu Sportowego".
W austriackiej Bundeslidze rywale Lecha sprawują się przeciętnie. Po ośmiu spotkaniach podopieczni Manfreda Schmida zajmuje szóste miejsce w tabeli, z dorobkiem zaledwie dziewięciu punktów. Tym samym od pierwszego RB Salzburg dzieli ich aż 12 "oczek".
"Nietrafione karne bolą". Tak Włosi ocenili grę Zielińskiego
PZPN zaprezentował koszulkę reprezentacji na MŚ!
ZOBACZ WIDEO: Kulisy powołań Michniewicza