Dynamo Kijów zawodzi w rozgrywkach Ligi Europy. Po dwóch spotkaniach na ich koncie nie znajduje się ani jeden punkt. Podopieczni Mircei Lucescu przegrali bowiem wszystkie dwa spotkania.
Ekipa ze stolicy Ukrainy w swoim ostatnim meczu zaserwowała kibicom spory pokaz bezradności. 15 września mierzyli się oni w LE z cypryjską Larnaką. W ósmej minucie na prowadzenie wyszli ich rywale, za sprawą trafienia Adama Gyurcso. "Biało-Niebiescy" ruszyli więc do odrabiania strat, jednak mimo licznych ataków, nie doprowadzili do chociażby wyrównania. Ostateczne przegrali to spotkanie 0:1.
Po tej porażce, ich sytuacja w tabeli grupy B znacząco się pogorszyła. Kijowianie umiejscowili się na ostatnim miejscu, tracąc już do pierwszego Rennes aż cztery punkty.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 5 mln wyświetleń. Film z gwiazdorem robi furorę
O ostatnie niezadowalające wyniki zapytał Tomasza Kędziorę dziennikarz ukraińskiego portalu Sport.ua. Nawiązał on do sytuacji w jakiej znaleźli się podopieczni Juergena Kloppa, pytając czy być może oni także powinni zorganizować spotkanie całej drużyny. Polak jednak odpowiedział na to stanowczo.
- Nie jesteśmy jak Liverpool, nie mieszkamy w swoich domach, ale w bazach czy też hotelach. Cały czas jesteśmy razem. Codziennie komunikujemy się i staramy wydostać się z tego dołka - przyznał reprezentant Polski.
Teraz przed "Biało-Niebieskimi" kolejny mecz ukraińskiej Premier Lihi. Już 2 października zagrają oni na wyjeździe z FK Mynaj. Pierwszy gwizdek w tym spotkaniu wybrzmi o godzinie 12:00.
Ale się zabawił! Skrzydłowy Lecha wszedł i zrobił swoje [WIDEO]
Co dalej ze sprzedażą Lechii Gdańsk? Decyzja podjęta