Piłkarze Stali Mielec po świetnym początku sezonu mocno spuścili z tonu, choć nadal plasują się na bardzo dobrej dla siebie pozycji. Z dorobkiem 13 punktów mielczanie zajmują ósme miejsce, tuż za plecami Widzewa Łódź, który obecnie jest najlepszym z beniaminków, a swojego rywala wyprzedza tylko lepszym bilansem bramkowym. Adam Majewski może mieć jednak powody do niepokoju, bo w krótkim czasie Stal dwukrotnie przegrała aż 0:4 (z Piastem Gliwice i Jagiellonią Białystok). W Mielcu muszą zatem mieć się na baczności.
Widzew gra w kratkę, ale punktuje i kolejny krok ku spokojnemu utrzymaniu łodzianie chcieli zrobić przeciwko Stali. Faworyta przed pierwszym gwizdkiem sędziego jednak nie sposób było wskazać. Obie drużyny walczą o podobne cele, więc zapowiadało się niezłe spotkanie.
Pierwsza połowa w większości grana była pod dyktando Stali. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać jednego z licznych stałych fragmentów gry i dośrodkowań. Najbliżej trafienia był po strzale z rzutu wolnego Maciej Domański, ale piłka po rykoszecie od muru nieznacznie minęła cel. Mielczanie dominowali nad Widzewem, który tylko krótkimi momentami był w stanie odsunąć ciężar gry spod własnego pola karnego. Po jednej z takich akcji bliski gola samobójczego był Piotr Wlazło, który główkował w słupek swojej bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarz
Miejscowi mogli więc żałować pierwszych 45. minut. Beniaminek nie oddał żadnego strzału, a Stal raz za razem stwarzała zagrożenie. Szwankowało jednak wykończenie akcji.
Po przerwie intensywność ataków podopiecznych Adama Majewskigo zdecydowanie spadła, a i Widzew wyszedł z szatni nieco odmieniony. Te nowe oblicze zaowocowało golem dla beniaminka. Paweł Zieliński posłał długą piłkę do Jordiego Sancheza, a Hiszpan mimo asysty Arkadiusza Kasperkiewicza zdołał posłać futbolówkę między nogami Bartosza Mrozka i wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
Późniejsze minuty wyglądały na optyczną przewagę Stali, ale to Widzew miał poczynania rywali pod kontrolą. Miejscowi niby grali piłką, lecz łodzianie nie pozwalali im na zbyt wiele. Dopiero w 76. minucie zrobiło się groźnie. Fryderyk Gerbowski znalazł dośrodkowaniem z prawej strony Saida Hamulicia, a ten strzałem z kilku metrów nie zdołał pokonać Henricha Ravasa.
Kilka minut później było już po meczu. Po przebitce w polu karnym Dominik Kun dopadł do piłki i z bliskiej odległości podwyższył prowadzenie gości. Skuteczność beniaminka była zatem wzorowa. Trafienie Kuna było drugim wypadem Widzewa, który ponownie skończył się golem. Trzecia taka akcja dał łodzianom kolejne trafienie w krótkim odstępie czasu. Kun wpadł w pole karne, znalazł podaniem Jakuba Sypka, a młodzieżowiec pewnym uderzeniem dobił Stal.
Widzew Łódź był w Mielcu do bólu skuteczny i wykorzystał wszystkie swoje szanse. Stworzył trzy i każdą zamienił na bramkę. Stal z kolei w kolejnym meczu wysoko przegrała, mimo że w pierwszych 45. minutach totalnie zdominowała rywala. Po zmianie stron łodzianie byli jednak niezwykle wyrachowani i wypunktowali gospodarzy, którzy mają coraz większy problem. Piękny sen z początku rozgrywek kończy się w dużych bólach.
Stal Mielec - Widzew Łódź 0:3 (0:0)
0:1 - Jordi Sanchez 53'
0:2 - Dominik Kun 82'
0:3 - Jakub Sypek 87'
Składy:
Stal Mielec:
Bartosz Mrozek - Arkadiusz Kasperkiewicz, Mateusz Matras, Marcin Flis - Fabian Hiszpański (60' Adam Ratajczyk), Maciej Domański (85' Dominykas Barauskas), Piotr Wlazło, Krystian Getinger - Mikołaj Lebedyński, Fryderyk Gerbowski (77' Bogdan Vastsuk) - Said Hamulić.
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Martin Kreuzriegler (88' Bożidar Czorbadżijski) - Paweł Zieliński, Dominik Kun (88' Adam Dębiński), Marek Hanousek (46' Patryk Lipski), Mato Milos - Łukasz Zjawiński (71' Jakub Sypek), Juliusz Letniowski (62' Karol Danielak) - Jordi Sanchez.
Żółte kartki: Flis (Stal) oraz Szota (Widzew).
Sędzia:
Krzysztof Jakubik (Siedlce).
--> Damian Kądzior po remisie ze Śląskiem Wrocław
--> Patryk Dziczek w coraz lepszej dyspozycji