Mamy w Polsce cholerne szczęście.
Od lat najlepsi polscy sportowcy są dla młodszych wzorem. I nie chodzi tylko o trafianie do bramki, dalekie skoki na nartach czy celne uderzenia rakietą. Robert Lewandowski, Iga Świątek (a wcześniej Agnieszka Radwańska), Kamil Stoch, Justyna Kowalczyk… - można by długo wymieniać.
Oni wszyscy konsekwentnie łamią stereotyp sportowca, który potrafi dobrze kopać, czy szybko biegać, a poza stadionem nie ma nic do powiedzenia. Genialni na swoim polu, a przy tym bardzo wartościowi, inteligentni ludzie.
Cieszę się, że po rosyjskiej napaści na Ukrainę najlepsi polscy sportowcy też otwarcie zabierają głos. I nie chowają się za niewiele znaczącym sloganem, że sportu nie należy łączyć z polityką. Wielu zawodników na świecie milczało, robiło uniki, udawało, że nic się nie stało.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz liczy na tego piłkarza. Niektórzy mają go za brutala
Czytaj także: Lewandowski w wywiadzie dla WP SportoweFakty. "Zaskoczyłem samego siebie".
Dlatego też byłem niesamowicie dumny, kiedy Iga Świątek pierwszy raz wychodziła na kort z niebiesko-żółtą wstążką. Byłem dumny, kiedy piłkarze reprezentacji Polski i PZPN poinformowali w oświadczeniu, że nie zamierzają grać z reprezentacją Rosji i domagają się reakcji FIFA. Tak, może były to tylko zwykłe gesty.
Ale zwykłe gesty teraz dużo ważą.
I wreszcie - byłem dumny, kiedy we wtorek zobaczyłem, jak Andrij Szewczenko dziękuje Robertowi Lewandowskiemu i Polakom za pomoc Ukrainie, i przekazuje "Lewemu" opaskę kapitańską w niebiesko-żółtych barwach. - To symboliczny gest. Chciałbym, aby Robert zabrał tę opaskę na mistrzostwa świata - mówiła legenda ukraińskiej piłki.
Obaj zapozowali do zdjęć na murawie Stadionu Narodowego. I się zaczęło.
"Kpina. Wydaje mi się, że to już lekka przesada. Będzie tam reprezentował barwy Polski, a nie Ukrainy!".
"Chyba sobie jaja robicie! Polska ma być Polską".
"Wolałbym, żeby kapitan kadry nie zakładał opaski obcego państwa (nawet sąsiada, przyjaciela) na oficjalny mecz. No bez przesady".
"Do dziś byłem z ciebie dumny. Po tym, co zrobiłeś, jesteś dla mnie zerem".
"Może od razu zagrać w ukraińskich barwach".
To tylko niektóre komentarze pod zdjęciem umieszczonym na profilu Lewandowskiego. Święte polskie oburzenie i źle pojmowany patriotyzm. Niepolskie znaczy obce, obce znaczy złe.
Czytaj też: Szewczenko i Lewandowski spotkali się na Narodowym
Lewandowski w piłkę gra świetnie, ale - powiedzmy sobie szczerze - to nie wystarczy. Powinien jeszcze co roku wypoczywać nad naszym morzem za parawanem, mieć kosz pod zlewem i pierogi w menu. A mówiąc poważnie: we wtorek naiwnie myślałem, że w temacie wojny Lewandowski znów robi coś, co może być dla nas wyłącznie powodem do dumy. Okazało się jednak, że dla niektórych to zbrodnia.
Nie będę się rozpisywał, dlaczego sportowcy powinni, choćby słowem, wesprzeć Ukrainę, bo ten temat poruszano już wiele razy. Zresztą we wtorek wyjaśnił to sam Lewandowski. - Mamy siłę przebicia. Nie możemy się szufladkować, że mamy się zajmować tylko jedną rzeczą, albo że coś dotyczy tylko nas, albo Ukraińców. Narody walczące o wolność trzeba wspierać.
Dla porządku - nigdy nie było pomysłu, by "Lewy" grał na mundialu z ukraińskimi barwami na ramieniu. Gest Szewczenki, jak sam powiedział, miał wymiar symboliczny.
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Lewandowski faktycznie wybiegał na katarskie boiska z orzełkiem na piersi i niebiesko-żółtą opaską. Biało-czerwoni rycerze klawiatury odłożyliby polskie miski z chipsami, wstaliby z polskich kanap i znów przypuściliby atak na kapitana reprezentacji, szerząc nienawiść.
A ja jako Polak znów byłbym z niego dumny.
Czytaj też:
Wzruszony Andrij Szewczenko dziękuje Polsce
Gwiazda Holendrów docenia Lewandowskiego