Przez ostatni rok sprawa francuskiego napastnika nie była zbyt głośna. Latem 2021 roku Antoine Griezmann poszedł na wypożyczenie z FC Barcelony do Atletico Madryt i grał w stołecznym klubie. Jednak przy pierwszych kolejkach nowej kampanii pojawiły się kwestie sporne.
Nagle 31-latek z podstawowego zawodnika drużyny Diego Simeone stał się graczem wchodzącym z ławki. Pojawiał się na boisku zawsze w okolicach 63. minuty. Później okazało się, że jest to efektem klauzuli zapisanej w umowie wypożyczenia między wspomnianymi wyżej klubami.
Według niej, jeśli Griezmann rozegra minimum 50 procent minut, w których będzie dostępny do gry, Atletico musi wykupić go z Barcelony za 40 milionów euro. W związku z tym madrytczycy zaczęli skracać jego występy, aby nie dopuścić do wypełnienia tego warunku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum! "Zgubił" but, a potem... Musisz to zobaczyć
W tym miejscu kluby się różnią w kwestii interpretacji zapisu. Barcelona uważa, że ten wymóg dotyczył pierwszego sezonu wypożyczenia i został już wypełniony. Atletico twierdzi, że obejmuje dwa lata łącznie. W związku z tymi rozbieżnościami kluby zamierzają usiąść do rozmów, aby rozwiązać sytuację polubownie i nie szukać sprawiedliwości w sądzie
Według "Mundo Deportivo" "Barca" wkrótce zamierza zaprosić "Los Colchoneros" do negocjacji. Powyższe źródło informuje, że Katalończycy mogą zaakceptować wykup gracza za minimum 25 mln euro. Cała sprawa powinna zostać rozstrzygnięta do 7-8 stycznia następnego roku. Wtedy Barcelona i Atletico pierwszy raz w tym sezonie zmierzą się ze sobą na boisku.
Oczywiście Antoine Griezmann ma nadzieję, że wszystko będzie jasne dużo wcześniej. Francuz ma przed sobą mistrzostwa świata i chce się do nich dobrze przygotować. Wchodzenie z ławki mu w tym nie pomoże. Dodatkowo sam zawodnik czuje się dobrze i wie, że gdyby nie kwestia klauzuli, byłby pierwszym wyborem w ataku Atletico.
Czytaj też:
Kłos: Holandia obnażyła nasze słabości
Ta reakcja "Lewego" mówi wszystko