[tag=73482]
[/tag]Mateusz Łęgowski to świeżo upieczony kadrowicz. Czesław Michniewicz zaskoczył nie tylko powołaniem 19-letniego pomocnika Pogoni Szczecin, ale też umożliwieniem mu debiutu w meczu Ligi Narodów z Holandią (0:2).
Rozwija się błyskawicznie, choć - jak na dzisiejsze standardy - do klubu trafił późno, bo dopiero w wieku dziewięciu lat. Wyróżniał się jednak na tle rówieśników.
- Był dobrze zbudowany, niejeden gimnazjalista chciałby wyglądać jak Mateusz jako 12-latek - mówił weszlo.com Grzegorz Brzesiński, który prowadził Łęgowskiego w kadrze Kujawsko-Pomorskiego ZPN.
Na czym on jedzie
Kiedy pierwszy raz, podczas turnieju w Ostródzie, zobaczył go Roman Kosecki, nie dowierzał, ile chłopiec ma lat. "Skąd wy go macie ?! Na czym on jedzie?! Czym jest karmiony?! Jaką paszę dostaje?!" - pytał Patryka Kupczyka, trenera Gola Brodnica, z którym za chwilę finał miała rozegrać Kosa Konstancin.
ZOBACZ WIDEO: Dramat z Holandią, wygrana z Walią. Co wiemy przed MŚ? | Z PIERWSZEJ PIŁKI #19 [CAŁY ODCINEK]
Kupczyk to jedna z najważniejszych postaci, jakie spotkał Łęgowski na drodze do reprezentacji, ale o jego rozwój dbali nie tylko trenerzy. Kluczową rolę odegrał też brat bliźniak Łukasz. Braterska rywalizacja ich napędzała.
Ale nim trafili na zieloną murawę, trenowali piłkę ręczną. Dopiero po jednym ze szkolnych turniejów Kupczyk namówił ich na grę w Golu. Zresztą mieli talent do wszystkich sportów. Byli mistrzami województwa w trójboju i czwórboju. Rozwijali się błyskawicznie i szybko do Brodnicy zaczęły zjeżdżać pielgrzymki skautów z całej Polski.
Oferty składały Lechia Gdańsk, Zagłębie Lubin, Lech Poznań czy Legia Warszawa, ale Łęgowscy wybrali Pogoń Szczecin. Duża w tym zasługa trenera Patryka Dąbrowskiego, który sam pochodził z nieodległego od Brodnicy Rypina, więc znał braci od najmłodszych lat.
- Nie można było ich przeoczyć. Miażdżyli rówieśników. W związku z tym, kiedy przejąłem rocznik 2003 w Pogoni, powiedziałem sobie, że nie możemy ich nie mieć u siebie - zdradził Dąbrowski w weszlo.com.
Epizod w Hiszpanii
Podobnie myśleli jednak też inni. Po udanych występach w juniorskich reprezentacjach po Łęgowskiego zgłosiła się Valencia. Utalentowanym pomocnikiem zainteresował się też Manchester United, ale Nietoperze ubiegły Czerwone Diabły.
Na Mestalla został wypożyczony na sezon 2019/20. To było spore wydarzenie w polskim futbolu, bo hiszpańskie kluby nie czerpią, jak Włosi, garściami z naszej piłki młodzieżowej. Szybko dostosował się do nowych warunków, a trener, znany przed laty piłkarz Michel Angel Angulo, chętnie na niego stawiał.
Zdarzyło mu się też trenować z pierwszym zespołem. W Walencji jednak nie został - ze względu na niestabilną sytuację finansową klub zrezygnował z wykupu Łęgowskiego.
Pogoń to tylko przystanek
Nie ma jednak tego złego, co na dobre by nie wyszło. 14 miesięcy po powrocie z Valencii 19-letni Łęgowski ma na koncie 26 występów w PKO Ekstraklasie i debiut w pierwszej reprezentacji Polski. A to dopiero początek. Jego trenerzy nie mają wątpliwości, że szybko ruszy na Zachód.
- Myślę, że Mateusz niedługo będzie chciał jeszcze raz spróbować swoich sił poza Polską. Pobyt w Valencii popsuła mu pandemia, ale na pewno nie był to dla niego czas stracony. Nauczył się języków, zna hiszpański, angielski, na pewno będzie mu łatwiej wejść do zagranicznej szatni - mówi Kupczyk laczynaspilka.pl.
- Ma swoje marzenia. Nie wiem, gdzie konkretnie chciałby trafić, ale z rozmów z nim wynika, że za rok, może dwa, chciałby wyjechać. Na razie chce coś zdobyć z Pogonią, pokazać się. Step by step, nie od razu na szerokie wody - dodaje pierwszy trener Łęgowskiego.
- Nabiera wiatru w żagle i mam nadzieję, że zrobi karierę. Że będzie szedł tylko do góry. Oby było zdrowie, bo ono jest najważniejsze. Jeśli tak będzie, jestem pewien, że poradzi sobie na bardzo wysokim poziomie, a Pogoń będzie tylko przystankiem - przewiduje Dąbrowski.
We wtorek Łęgowski zagra w towarzyskim meczu młodzieżowej reprezentacji Polski z Łotwą. Spotkanie odbędzie się w Suwałkach. Pierwszy gwizdek o godz. 17:15.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
-
Węgrzy ograli kolejnego giganta
- Zimny prysznic w debiucie Probierza