Rafal Niżnik: Chcieliśmy ugrać chociaż punkcik

Jednym z zawodników dla których starcie Górnika Zabrze z Górnikiem Łęczna miało szczególny charakter był pomocnik łęcznian, Rafał Niżnik. Doświadczony zawodnik drużyny trenera Łapy przed laty reprezentował barwy Trójkolorowych, a w środę stanął po drugiej stronie barykady i zagrał przeciwko swoim byłym kolegom, na świetnie sobie znanym stadionie. - Mojego powrotu na Roosevelta nie mogę zaliczyć do udanych. Przegraliśmy mecz i trzeba przyznać, że z gry nie mieliśmy za wiele - powiedział po końcowym gwizdku sędziego rozgrywający łęczyńskiej drużyny.

- Nasza gra w tym spotkaniu nie kleiła się najlepiej. Trudno się temu dziwić, bo przez całą drugą połowę graliśmy w osłabieniu. To już spory problem, a w dodatku graliśmy na boisku wicelidera, więc na łatwą przeprawę nie mogliśmy liczyć - powiedział w rozmowie z naszym portalem Rafał Niżnik. - Wiedzieliśmy, że spotkanie to będzie dla nas wymagającym sprawdzianem. Pozycja Górnika Zabrze w tabeli jest nieprzypadkowa. Ta drużyna gra naprawdę dobrą piłkę i będzie się liczyć w walce o awans. Nas w tym spotkaniu było stać co najwyżej na remis. Niestety, głupio stracona bramka przekreśliła nasze szanse na chociażby punkt zdobyty w tym spotkaniu - dodał doświadczony zawodnik drużyny z Łęcznej.

Dla zawodnika drużyny ze stadionu przy ulicy Jana Pawła II środowe spotkanie było okazją do odbycia sentymentalnej podróży. - Był to mój powrót na ten stadion i nie da się ukryć, że sentyment temu spotkaniu towarzyszył naprawdę szczególny. Niestety nie zaliczę swojego powrotu na Roosevelta do udanych. Przegraliśmy mecz, choć remis był w naszym zasięgu. Popełniliśmy jeden poważny błąd w defensywie, po nim Kuba [Wierzchowski - przyp. red.] zobaczył czerwoną kartkę i musieliśmy grać w osłabieniu. To było duże utrudnienie dla nas, bo wiedzieliśmy, że zabrzanie zwęszą w tej sytuacji swoją szansę i tak się stało. Nie zmienia to faktu, że okres mojej gry w Zabrzu wspominam bardzo miło, a Górnikowi życzę awansu - podkreślił gracz łęczyńskiej drużyny.

Porażką z zabrzańską drużyną zakończyła się świetna passa łęcznian, ośmiu meczów bez porażki. - Każda passa ma swój początek i koniec. Nie przegraliśmy ośmiu kolejnych spotkań, niestety teraz przyszła ta porażka, ale się nie załamujemy. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i nie jesteśmy chłopcami do bicia. Będziemy chcieli teraz budować kolejną passę bez porażki. Może tym razem to będzie osiem zwycięstw pod rząd? Kto wie... - mówił ze śmiechem 35-letni zawodnik drużyny trenera Tadeusza Łapy. - Przed nami derbowe starcie z Motorem Lublin i tylko na tym się teraz skupiamy. Derby są derbami, nikt nogi nie odstawi. Będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać to spotkanie, by pokazać kto wiedzie prym na Lubelszczyźnie - zapewnił Niżnik.

Komentarze (0)