Nie miał najłatwiejszego ponownego debiutu w Lechii Gdańsk trener Marcin Kaczmarek. Prowadzona przez niego drużyna zaprezentowała się na tle Pogoni Szczecin lepiej niż w poprzednich meczach, ale nie wystarczyło to do zdobycia choćby jednego punktu.
Jednak można przygotować najlepszą na świecie taktykę, dać najlepsze instrukcje zawodnikom, lecz gdy później jeden zawodnik niweczy wysiłek całego zespołu, to trener może jedynie załamać ręce. A tymczasem Kristers Tobers zaprezentował się w Szczecinie po prostu fatalnie, był to jeden z najgorszych indywidualnych występów w tym sezonie.
Nie załatano dziur
W Lechii od paru miesięcy powtarzano, że chcą zrobić tylko takie transfery, które z marszu wzmocnią drużynę. Twierdzono, że chcą pozyskać wyłącznie piłkarzy lepszych od tych, którzy już są w kadrze. Spójrzmy więc na "dokonania" gdańszczan na rynku transferowym.
ZOBACZ WIDEO: Kto jest wygranym zgrupowania? "On w końcu czuł się mocny"
Jako pierwszy do zespołu dołączył Dominik Piła, najlepszy młodzieżowiec Fortuna I ligi poprzedniego sezonu. Na razie jednak notuje dość powolne wejście do PKO Ekstraklasy. Gra rzadko, dostaje mało minut, a kiedy już jest na boisku, to nie pokazuje nic specjalnego.
Natomiast od długiego czasu każdy kibic oglądający na co dzień polską ligę zdawał sobie sprawę, że największe problemy Lechia ma w defensywie. Zresztą dwadzieścia jeden straconych goli (najwięcej ze wszystkich drużyn) nie wzięło się z niczego. Zaskakująco źle sezon rozpoczął Michał Nalepa, a na swoim niskim poziomie gra Mario Maloca (ostatnio pauzuje za czerwoną kartkę). W miniony weekend w Szczecinie wystąpił duet, który nie grał ze sobą nigdy wcześniej, czyli Henrik Castegren - Tobers. Dla Szweda był do debiut w Ekstraklasie, dotychczas głównie się leczył. Wypadł w miarę nieźle, na pewno lepiej od Łotysza, który - jak już na wstępnie zauważyliśmy - zawalił dwa gole, popełnił mnóstwo błędów, a przy okazji poruszał się jak wóz z węglem.
Trener Kaczmarek ma problem, bo nie widać alternatyw. Takową miał być wypożyczony z Legii Warszawa Joel Abu Hanna, natomiast do tej pory zagrał w Lechii zaledwie raz - dostał 68 minut w starciu z Lechem Poznań (0:3) i delikatnie rzecz ujmując szału nie było. W tym momencie trudno piać z zachwytu nad tym transferem.
Był on zastanawiający, dziwny, nieoczywisty, trudny do wytłumaczenia. Chciał go trener Tomasz Kaczmarek, ale natychmiast stracił pracę. Abu Hanna zagrał więc raz, później nie dostał szansy ani od Macieja Kalkowskiego, ani od Marcina Kaczmarka. W założeniu miał być lepszy od pozostałych stoperów, a nie gra. Trudno za Lechią nadążyć.
W zasadzie jedynym przyzwoitym transferem jest póki co Joeri de Kamps. U niego rzeczywiście widać dużą piłkarską jakość. Nie bez powodu bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie. To jednak zbyt mało, by w tym momencie w Gdańsku mogli realnie myśleć o utrzymaniu.
Ból głowy Kaczmarka
W sobotnim meczu w Szczecinie gra Lechii na kolana nie rzuciła. Były momenty przyzwoitej gry, indywidualne błyski poszczególnych piłkarzy, jednak przez skandaliczne błędy w defensywie gdańszczanie po raz kolejny schodzili z boiska pokonani.
Lechia ma trudny terminarz, bo dwa najbliższe mecze to wyjazd na Cracovię i domowa potyczka z Rakowem Częstochowa. Typowanie składu na mecz w Krakowie to wróżenie z fusów, szczególnie patrząc na defensywę. Za kartki nie będzie mógł zagrać David Stec, który nie należy do pewnych punktów zespołu. Teoretycznie w jego miejsce może wskoczyć Filip Koperski, ale - z tego co wiemy - nie wrócił jeszcze do optymalnej dyspozycji po kontuzji. W sparingu z Gedanią Gdańsk z dobrej strony pokazał się młody Bartosz Brzęk, jednak w tym samym spotkaniu nabawił się urazu i nie można zakładać, że się wyleczy do weekendu. Może więc kolejną szansę dostanie Abu Hanna, może trener Kaczmarek zdecyduje się na szalony ruch z Rafałem Pietrzakiem jako prawym obrońcą. Jest to największa zagadka.
Jest takie powiedzenie, że biednemu wiatr w oczy. Nie do końca pasuje to do Lechii, bo jednak nie jest to najbardziej ubogi klub w Polsce, natomiast w ostatnim czasie nie opuszczają ich problemy. W Krakowie raczej nie będzie mógł jeszcze zagrać Łukasz Zwoliński. Dlatego też w Gdańsku trudno o optymizm.
Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
"Potwierdził, że jest czołową postacią w drużynie". Włoskie media chwalą Milika
"Decyzja była łatwa". Boniek nie ma wątpliwości w sprawie Rosjan