Były kapitan Lecha ocenił mecz z Hapoelem. "To jest zastanawiające"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: drużyna Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: drużyna Lecha Poznań

Lech Poznań bezbramkowo zremisował z Hapoelem Beer Szewa na swoim stadionie. Bartosz Bosacki nie ma wątpliwości - Kolejorz przeważał, ale jego zdaniem nie można mówić o niedosycie. - Mogli też Lecha pokarać - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Początek sezonu 2022/2023 w wykonaniu Lecha Poznań nie napawał optymizmem. Gra zespołu Johna van den Broma w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy UEFA, a także PKO Ekstraklasie pozostawiała wiele do życzenia. Aktualnie ekipa z Wielkopolski prezentuje futbol na takim poziomie, że wielu oczekiwało zwycięstwa w czwartkowym meczu z Hapoelem Beer Szewa.

Kolejorz jedynie zremisował bezbramkowo. Czy wciąż ma szansę na awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy? - Myślę, że tak - odpowiedział Bartosz Bosacki w rozmowie z WP SportoweFakty. - Absolutnie nie można było i nie można w tej chwili tego Lechowi zabierać, bo jest to jednak aktualny mistrz Polski. W zespole nie zmieniło się aż tyle, żeby Lech nie mógł grać dobrze. Początek miał na pewno trudny. Złożyło się na to wiele czynników. Przede wszystkim turbulencje związane ze zmianą trenera i atmosferą, która temu towarzyszyła - dodał.

- Było wtedy trochę zaskoczenia i brak czasu, aby zespół mógł zacząć grać, to co nakreśla nowy trener. Ja się cieszę, że ta gra wygląda coraz lepiej i na pewno będą się zdarzały takie mecze jak dzisiaj, ale mam nadzieję, że tych meczów, w których będziemy mogli cieszyć się z dobrych wyników i dobrej gry Lecha będzie jeszcze dużo w tym sezonie - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Czy Grzegorz Krychowiak powinien grać w kadrze? "Tak, ale inaczej"

Dobrą grę Lech Poznań zaprezentował także w spotkaniu z Hapoelem Beer Szewa przy ul. Bułgarskiej. Brakowało jednak konkretów i dogodnych sytuacji do tego, aby myśleć o kolejnych trzech punktach w grupie C. Zdaniem Bartosza Bosackiego na uznanie zasługuje postawa izraelskiego zespołu.

Były reprezentant Polski uważa, że w przypadku tego meczu nie można mówić o niedosycie. - Myślę, że Lech miał przewagę w tym starciu, ale gdy popatrzymy na sytuacje, to groźniejsze stworzyli sobie Izraelczycy. To jest trochę zastanawiające. Myślę, że Izraelczycy wywiązali się z założeń, które były nakreślone, czyli odcięcia od podań Mikaela Ishaka i tych zawodników ofensywnych, bo Michał Skóraś też dziś za dużo nie pograł - stwierdził.

- Chyba było liczone na to, że Filip Marchwiński będzie napędzał drużynę Lecha, a tak się nie stało. Ale to nie jest tylko wina chłopaków, ale też tego co mówię - Hapoel dobrze grał i wywiązał się z założeń taktycznych. Zawodnicy tego zespołu dużo się nabiegali, walczyli i chyba osiągnęli taki rezultat jaki chcieli. Ale trzeba również powiedzieć, że gdyby zachowali więcej zimnej krwi i może nie chcieli rozwiązywać akcji za szybko, to mogli też Lecha pokarać - ocenił.

Już w przyszłym tygodniu (13 października) Lech Poznań rozegra kolejne spotkanie z Hapoelem Beer Szewa. Zespół Johna van den Broma będzie miał twardy orzech do zgryzienia, ponieważ zespół z Izraela zagra na swoim terenie. Rok temu o skali trudności tego zadania przekonali się zawodnicy Śląska Wrocław, którzy odpadli z eliminacji do Ligi Konferencji Europy z tym właśnie zespołem po wyjazdowym meczu przegranym 0:4.

Rywale pokazali w czwartkowym starciu z Kolejorzem, że potrafią zagrozić. - Przede wszystkim po pierwszej połowie było widać przewagę Lecha. W drugiej części niestety przeciwnik kilka razy pokazał, że jednak w tą piłkę potrafi grać i nawet nie z kontry, ale kilkoma spokojnymi rozegraniami - z jednej strony na drugą. Co pokazuje, że nieprzypadkowo są w tym miejscu, w którym są i na pewno Lecha za tydzień czeka bardzo trudne spotkanie - podsumował Bartosz Bosacki.

Zobacz też:
Zdjęcie niesie się po sieci. Mina trenera Lecha mówi wszystko
Kłopoty TVP podczas transmisji z meczu Lecha. Jest reakcja

Źródło artykułu: