Jurgen Klopp stworzył w Liverpoolu potwora, jednak w obecnym sezonie nie straszy on rywali tak samo jak we wcześniejszych latach. W tryby maszyny dostał się piach i wicemistrzowie Anglii nie sieją już postrachu w szeregach przeciwników. Dość powiedzieć, że zajmują miejsce w środku tabeli Premier League z ledwie dziesięcioma punktami uzbieranymi w ośmiu meczach.
To powód do niepokoju. Juergen Klopp po porażce 2:3 z Arsenalem nie owijał w bawełnę, tylko wprost przedstawił sytuację. - Oczywiście, że mam obawy. Jesteśmy w trudnym momencie. Musimy przez to przejść - powiedział na konferencji prasowej.
W odbudowie nie pomoże najprawdopodobniej Luis Diaz. Napastnik "The Reds" doznał kontuzji i jeszcze w pierwszej połowie opuścił plac gry. - Coś mu się stało z kolanem. Nie wygląda to dobrze - przyznał podczas spotkania z dziennikarzami.
W najbliższym czasie możemy też nie zobaczyć na boisku Trenta Alexandra-Arnolda. Prawy obrońca może nie błyszczał formą na początku sezonu, ale jest jednym z pewniaków do gry u Kloppa. - To dla nas dwa potężne ciosy - skomentował kontuzje swoich podopiecznych niemiecki trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń
Klopp nie traci nadziei na lepsze jutro, ale bardzo trzeźwo podchodzi do obecnej sytuacji. - Nie ma nas w wyścigu po tytuł - powiedział w rozmowie z ESPN.
To dla kibiców Liverpoolu kolejny potwornie bolesny cios. Przed sezonem wydawało się, że podobnie jak rok temu, to właśnie ich klub będzie potrafił rzucić wyzwanie Manchesterowi City. Tak się jednak nie dzieje. Najskuteczniejszy jest Arsenal, który wypracował sobie już 14 punktów przewagi nad Liverpoolem.
Jednocześnie Klopp kilka razy zaznaczył, że głównego problemu nie stanowi szansa na zdobycie trofeum, a punktowanie w kolejnych meczach. Doświadczony szkoleniowiec jest wyraźnie rozgoryczony tym, ile "oczek" gubi jego zespół.
Zobacz też:
"To legenda". Szkoleniowiec Mołdawii czeka na Lewandowskiego
Griezmann nie jest już piłkarzem Barcelony