Chodzi o zdarzenie z drugiej połowy, gdy piłkarz gospodarzy blokował w polu karnym groźny strzał Michała Skórasia. Ta interwencja znacznie pomogła Izraelczykom, mimo to sędzia Ruddy Buquet puścił grę, choć w pierwszej części wskazał na "wapno" w przeciwną stronę po bardzo "miękkim" faulu Joela Pereiry.
- Myślę, że zasługiwaliśmy na rzut karny po zagraniu ręką, sędziowie tego nie zauważyli - oznajmił na konferencji prasowej John van den Brom.
- Po meczu w Poznaniu akceptowałem remis, bowiem rywale też mieli swoje szanse, szczególnie w końcówce. Teraz trudniej się pogodzić z jednym punktem, gdyż graliśmy lepiej niż przed tygodniem. Mieliśmy większą kontrolę nad meczem. Brakowało tylko ostatniego podania. Dlatego nie możemy być do końca zadowoleni z wyniku - przyznał holenderski trener.
ZOBACZ WIDEO: Będzie zmiana selekcjonera? "Mam jedną teorię"
- Nie udało nam się zmienić obrazu spotkania. Nie zrobili tego ani zawodnicy wchodzący z ławki, ani ci, którzy grali od początku. Dlatego nikogo nie będę obwiniał. Zremisowała cała drużyna - dodał.
Van den Brom widział też jednak pozytywy. - Pokazaliśmy charakter. Potrafiliśmy się podnieść po szybkim rzucie karnym dla Hapoelu. Musieliśmy coś zrobić, żeby mentalnie wrócić do odpowiedniego poziomu, mimo ciosu, który przyjęliśmy. To się udało, gra była wyrównana i już pierwsza połowa skończyła się rezultatem 1:1. Po przerwie natomiast to my byliśmy lepsi - stwierdził.
Czytaj także:
Niechlubny rekord Lewandowskiego. Są powody do obaw
"To odpowiedni przeciwnik". Kulesza zdradził, z kim Polska zagra tuż przed mundialem