Życie w cieniu, które doprowadziło go na szczyt

PAP/EPA / Rodrigo Jimenez / Na zdjęciu: Karim Benzema
PAP/EPA / Rodrigo Jimenez / Na zdjęciu: Karim Benzema

Przez lata godził się być w cieniu Cristiano Ronaldo, Jose Mourinho otwarcie z niego szydził, a Florentino Perez przez lata marzył o zastąpieniu go Robertem Lewandowskim. Dziś to jednak Karim Benzema jest na szczycie. Oto laureat Złotej Piłki 2022.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jeżeli nie mogę polować z psem, będę polował z kotem - stwierdził Jose Mourinho, kiedy prowadził Real Madryt. W ten sposób odniósł się do sytuacji, w której zamiast kontuzjowanego Gonzalo Higuaina zmuszony był wystawić Karima Benzemę.

- Z psem poluje się lepiej, masz większe szanse na zdobycz. Jeżeli jednak nie masz psa, a masz kota to polujesz z kotem - rozwinął myśl "The Special One".

Dziś ten kot jest lwem, który nie miał sobie równych. Po latach pełnych niedocenienia nadszedł dzień, gdy Benzema zasiadł na piłkarskim Olimpie, wznosząc Złotą Piłkę. Zdeklasował konkurencję, nawet Robert Lewandowski musiał obejść się smakiem. A faworyzowany przez Mourinho Higuain przed kilkoma dniami ogłosił koniec kariery.

Chudy, nieśmiały dzieciak

Dorastał na przedmieściach Lyonu. Jego historia, choć może nieporównywalna z wyrywającymi się ze skrajnej nędzy afrykańskimi piłkarzami, nie była łatwa. Jest jedym z dziewięciorga algierskich imigrantów. Wychował się w skromnym mieszkaniu socjalnym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być samobój roku. Aż złapał się za głowę

Dziś, choć jest w zupełnie innym miejscu, nie musząc się martwić o pieniądze czy pozycję społeczną, nie zapomina skąd pochodzi. - Moja rodzina mnie inspiruje. Wartości i moralność, którą przekazali mi rodzice, pomogły mi pozostać wciąż tą samą osobą - mówił w "Vogue".

Młody "Coco", bo tak nazywali go przyjaciele, karierę zaczynał w lokalnym klubiku Bron Terraillon. Piłkę nożną traktował jako zabawę, odskocznię od codzienności, sposób na zabicie nudy. Po raz pierwszy uwierzył, że może zostać profesjonalnym piłkarzem, gdy zgłosił się po niego Olympique Lyon.

Początkowo jednak niczym się nie wyróżniał. - Był dzieciakiem, któremu brakowało  nieco pewności siebie - wspominał w rozmowie z "The Athletic były trener akademii Lyonu, Robert Valette. - Był chudy i bardzo nieśmiały. Z łatwością mógł pozostać niezauważony - charakteryzował Benzemę.

Przełom nastąpił po 16. urodzinach najlepszego dziś piłkarza świata. Po przerwie wakacyjnej wrócił do Lyonu obudowany masą mięśniową. Podczas gdy jego koledzy odpoczywali po sezonie, on postanowił położyć podwaliny pod kolejny sezon. Opłaciło się. Wtedy jego kariera nabrała impetu.

Młody Benzema w pierwszym sezonie w Olympique Lyon
Młody Benzema w pierwszym sezonie w Olympique Lyon

W seniorskiej drużynie zadebiutował miesiąc po 17. urodzinach. Cztery lata później był już absolutną gwiazdą OL i całej Ligue 1. Do Realu Madryt odszedł za 35 mln. Na Berabeu montowali właśnie drugich "Galacticos".

"Ronaldo powinien się modlić i dziękować"

- Zaimponował mi, gdy tylko zobaczyłem go po raz pierwszy w Ligue 1. Jest wyjątkowym graczem, który ma olbrzymi talent, klasę i potrafi zmienić oblicze meczu jedną akcją. Jest prawdziwym geniuszem, dla mnie najlepszym ze swojego pokolenia - mówił o nastoletnim Benzemie legendarny francuski napastnik Jean-Pierre Papin.

Czas pokazał, że zdobywca Złotej Piłki się nie mylił. Benzemie jednak długo zajęło, by uwolnić swój potencjał. Lata mijały, a Francuz w Realu albo znajdował się w cieniu kolegów, albo był jednym z pierwszych do zastąpienia. - Przez wiele lat chcieliśmy Lewandowskiego, ale nie udało się nic zrobić. Niektórzy piłkarze nie są na sprzedaż - przyznał po latach Florentino Perez.

Okładka Marci z Mourinho idącym na polowanie z kotem
Okładka Marci z Mourinho idącym na polowanie z kotem

Najbardziej Benzemie umniejszał jednak Jose Mourinho. Porównanie go do kota to jedynie jeden z wielu przykładów, gdy Portugalczyk dawał do zrozumienia, że, delikatnie mówiąc, nie ceni umiejętności Francuza.

- Zawsze mieliśmy dobre relacje, ale później miały miejsce wyrażenia i wypowiedzi, które nie były właściwe. Odnosiłem wrażenie, że jego to bawiło. Mimo że mowa o kimś, kogo szanuję, w końcu zacząłem tracić panowanie nad sobą - wspominał tamten czas Benzema.

To jedyna sytuacja, gdy Benzema otwarcie wyraził swoje niezadowolenie. Przez lata doskonale adaptował się do roli pomocnika, by nie powiedzieć: przybocznego, Cristiano Ronaldo. Zresztą przez całą swoją karierę Portugalczyk - najlepszy strzelec w historii futbolu - z nikim innym nie wypracował tylu bramek co z "Benzem".

Karim Benzema w tle bije brawo kolegom nagrodzonym na gali FIFA
Karim Benzema w tle bije brawo kolegom nagrodzonym na gali FIFA

- Ronaldo powinien modlić się co rano i mówić: "Dziękuję Karim, że grałeś ze mną" - stwierdził nawet ostatnio inny były wielki napastnik Realu Antonio Cassano.

Pozostała jakość i pokora

Benzema nigdy nie skarżył się na swoją rolę, ale dopiero po odejściu Ronaldo z Realu w pełni rozwinął skrzydła. To on stał się wówczas nowym liderem drużyny.

- Odejście Cristiano pozwoliło mi odegrać inną rolę. Każdego roku strzelał 50 goli i trzeba było dostosować się do jego gry. Jest jednak jednym z najlepszych piłkarzy na świecie i byłem szczęśliwy z gry u jego boku - mówił Benzema.

Dziś jednak to on jest tym najlepszym. W minionym sezonie był absolutnym liderem Realu, z którym zwyciężył zarówno na krajowym podwórku, jak i w Lidze Mistrzów. W kluczowych momentach to on wpychał Real do kolejnych rund. W 1/8 finału z PSG i ćwierćfinale z Chelsea skompletował hat-tricki, a do finału Real wprowadził jego dublet.

Nikt nie ma wątpliwości - bez Karima Benzemy Real nie mógłby nawet marzyć o 14. Pucharze Mistrzów. A bez Cristiano Ronaldo miało się to nie udać.

- Ma teraz więcej charakteru i  cech przywódczych na boisku jak i poza nim. To, co się nie zmieniło, to jego jakość, która wciąż jest najwyższa, a także jego pokora - ocenił niedawno Carlo Ancelotti, który wrócił do Realu po tym, jak prowadził go w latach 2013-2015.

Zmieniło się jeszcze jedno - dziś Benzema nie jest już w niczyim cieniu. Dziś to jego gwiazda świeci najjaśniej.

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty

Czytaj także: 
Tomasz Hajto kończy 50 lat i rozlicza się z przeszłością. "W kadrze panował jeden wielki chaos"
Janusz Niedźwiedź: Tu nie ma ludzi, którzy odfruwają

Komentarze (0)