Pechowe zdarzenie miało miejsce na początku drugiej połowy. 30-latek nie zaliczył kontaktu z rywalem, złapał piłkę zagrywaną w jego pole karne, lecz po chwili usiadł na boisko i zasygnalizował konieczność interwencji lekarskiej. Szybko się okazało, że o kontynuacji gry nie ma mowy i między słupkami bramki zielonych - po raz pierwszy w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy - stanął Jędrzej Grobelny.
Adrian Lis ma problemy mięśniowe. - Odnowił mu się uraz, z którym boryka się już od stycznia. Wcześniej kilka razy pomagali mu fizjoterapeuci i nie trzeba było robić zmiany, ale tym razem sytuacja była na tyle poważna, że Adrian musiał zejść - wyjaśnił na konferencji prasowej trener poznaniaków Dawid Szulczek.
Defensywa Warty grała w sobotę świetnie i nie pozwalała Jadze na kreowanie zagrożenia pod bramką. To znacznie ułatwiło zadanie nierozgrzanemu Grobelnemu, który ostatecznie zachował czyste konto.
ZOBACZ WIDEO: Ciekawa teoria spiskowa. Bayern zemści się za Lewandowskiego?
- Takie awaryjne pojawienie się na boisku to nigdy nie jest komfortowa sytuacja. Tym bardziej się cieszę, że Jędrek wszedł do bramki pewnie i dobrze - zaznaczył szkoleniowiec.
Na razie nie wiadomo, kiedy Lis będzie zdolny do gry, lecz pesymistyczny wariant zakłada, że w tym roku na boisku go już nie zobaczymy. Wtedy Warta może awaryjnie sięgnąć po bramkarza z zewnątrz. Jeśli chodzi o zawodników na tej pozycji, przepisy dopuszczają możliwość pozyskiwania nowych nawet poza okienkiem transferowym.