W czwartkowy wieczór FC Barcelona spróbuje przerwać passę niepowodzeń. Najpierw, przed tygodniem po remisie 3:3 z Interem Mediolan w zasadzie przekreśliła swoje szanse na wyjście z grupy Ligi Mistrzów, a następnie w weekend przegrała 1:3 z Realem Madryt.
Teraz na drodze "Blaugrany" stanie kolejny niełatwy rywal, jakim będzie Villarreal. Wygrana jest bardzo potrzebna dla ostudzenia nastrojów w Katalonii, bowiem ostatnia seria rozczarowujących wyników sprawiła, że zaczęły się już pojawiać pogłoski o zwolnieniu Xaviego.
Szkoleniowiec odniósł się do tego podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Na pytanie dziennikarza o to, czy Joan Laporta mówił mu, że brak trofeów może zakończyć się jego zwolnieniem, zdecydowanie zaprzeczył.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski już żałuje przejścia do Barcelony? "Tu nie mam wątpliwości!"
- Prezydent nic mi nie mówił o zwolnieniu. Jednak bym to zrozumiał. To jest Barca, ona ma zdobywać trofea. Po to klub podejmował wysiłek. Trzeba o to walczyć i starać się to osiągnąć. Zobaczymy, jakie będą wrażenia. Nie będę nikogo oszukiwał, celem jest zdobycie trofeów - powiedział Xavi.
Mimo gorszego momentu zespołu, Xavi bowiem nie unikał twardych deklaracji podkreślając raz za razem, jak istotne jest zdobycie przez niego trofeów.
- Być może to stwierdzenie o zdobywaniu trofeów nas do czegoś obliguje, ale musimy rywalizować przy takim wysiłku klubu w kwestii budowy drużyny. Jeśli się nie uda, tak jak mówił o tym prezydent, będą konsekwencje, w pierwszej kolejności dla mnie. To naturalne. Chcę stawić czoła problemom i znaleźć rozwiązanie, a nie szukać wymówek czy winnych. Winni jesteśmy wszyscy, od trenera do ostatniego zawodnika. Szczerze uważam, że mamy zespół do zdobywania trofeów, a jeśli się to nie uda, przyjdzie inny trener i spróbuje to zrobić - podkreślił Xavi.
Mecz FC Barcelona - Villarreal CF w czwartek o godz. 21. Transmisja meczu w Eleven Sports, dostępnym także w WP Pilot.
Czytaj także:
- To się porobiło! Na koszulki Barcelony trafi... Shakira
- Mauricio Pochettino na rozstaju dróg. Niepewna przyszłość Argentyńczyka