Cracovia jest drugim zespołem z PKO Ekstraklasy, który nie poradził sobie z Resovią. Wcześniej na Podkarpaciu została wyeliminowana Miedź Legnica. Podopieczni Jacka Zielińskiego strzelili pierwszoligowcowi trzy gole, a i tak nie awansowali. Spisali się oni katastrofalnie w obronie i w obu połowach stracili po dwie bramki.
- Nie powinno nam się przydarzyć stracenie czterech goli w meczu z pierwszoligowcem. To miał być mecz na przełamanie dla nas, ale przełamaliśmy się nie w tę stronę, którą potrzeba. Pozostało ubolewać nad tym faktem i przeprosić kibiców Cracovii, którzy przyjechali do Rzeszowa. Powiedziałem chłopakom w szatni po meczu, że skompromitowaliśmy się. Popełniliśmy harakiri - powiedział trener Jacek Zieliński na konferencji prasowej.
- Zabrakło koncentracji, piłkarskich jaj, chłodnych głów. Mieliśmy rozpisane stałe fragmenty gry Resovii i co z tego? Okazuje się, że straciliśmy bramki właśnie po stałych fragmentach gry, choć wszyscy wiedzą, jak Resovia je rozgrywa. Wiedzieliśmy też, że Resovia zagra agresywnie i zdecydowanie, a my unikaliśmy pojedynków. Do tego powielamy błędy taktyczne - dodał Zieliński.
ZOBACZ WIDEO: Polskie kluby zarobią na mundialu? "To duża kwota"
Cracovia nie podniosła się w Fortuna Pucharze Polski po niepowodzeniach w PKO Ekstraklasie. - Mamy problem i musimy sobie sami z nim poradzić. Mieliśmy tym meczem zacząć wychodzić z dołka, ale niestety okopaliśmy się mocno - skomentował trener.
Resovia po raz pierwszy w historii dostała się do najlepszej szesnastki pucharu. Pierwszego przeciwnika wyeliminowała jeszcze pod wodzą trenera Tomasza Grzegorczyka, a drugiego z Mirosławem Hajdą na ławce. Także doświadczony szkoleniowiec odpowiada za przebudzenie rzeszowian w lidze.
- Sprawiliśmy sporą niespodziankę sobie i kibicom. W przerwie było gorąco w szatni. Przegrywaliśmy 2:3, ale powiedziałem chłopakom, że mecz dopiero zaczyna się, a nie kończy. Dlatego nie ma co odpuszczać, a trzeba walczyć do końca. Tak też zrobili. Zagraliśmy wyżej, odważniej, bardziej zdecydowanie i odwróciliśmy wynik - ocenił Mirosław Hajdo.
- Zwycięstwo dzięki stałym fragmentom gry nie było naszym planem. Ćwiczyliśmy jednak długo ten element, ponieważ on może odwrócić los meczu. Myślę, że widowisko mogło się podobać, padło siedem goli, a zakończenie było szczęśliwe dla nas - dodał trener Resovii.
Czytaj także: Wielka ulga Pogoni. Uniknęła kompromitacji w szalonym meczu
Czytaj także: Zaskakująca postawa trenera Pogoni, choć kompromitacja była blisko