W niedzielę Real Madryt zdobył tylko punkt na własnym terenie, ale utrzymał się na fotelu lidera Primera Division. Nie brakowało kontrowersji w niedzielnym starciu z Gironą.
Vinicius Junior skierował piłkę do siatki w 70. minucie, a później sędzia Melero Lopez przyznał gościom rzut karny. Swoją szansę z 11 metrów wykorzystał Christian Stuani. Bramkarz Girony skapitulował jeszcze w samej końcówce po strzale Rodrygo, jednak ostatecznie ten gol nie został uznany. Mecz zakończył się remisem 1:1.
Na pomeczowej konferencji prasowej Carlo Ancelotti krytycznie ocenił pracę arbitra. - Nie powinno być rzutu karnego, bo nie było zagrania ręką. Rozmawiałem z Asensio i nie wiem, kto tam zobaczył rękę - grzmiał opiekun Realu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporce: stadiony świata. Tego gola można oglądać bez końca
- To prawda, że pozycja lewej ręki jest trochę dziwna, ale on nie dotknął nią piłki. Nawet gdyby to zrobił, to ręka nie powiększała obrysu ciała. Wymyślili sobie karnego. Co mogę z tym zrobić? Tylko powiedzieć, nic więcej - Ancelottiemu puściły nerwy.
Madrytczycy czują się pokrzywdzeni po zremisowanym spotkaniu. Zresztą nawet trener Girony uważa, że Melero Lopez niesłusznie anulował bramkę zdobytą w 90. minucie przez Rodrygo. Sędzia dopatrzył się faulu.
- Myślę, że gol Rodrygo to normalne zdarzenie boiskowe. Jeśli jest to uznawane za złamanie przepisów, to powinny zostać one zmienione, bo dla mnie to była bramka - przyznał Michel.
Czytaj także:
Klub Krzysztofa Piątka sprawił niespodziankę w Serie A
Koniec wątpliwości ws. piłkarza Barcelony. Agent zareagował na plotki