Niedzielny mecz Lechii Gdańsk ze Stalą Mielec miał parę ważnych punktów z perspektywy zespołu gospodarzy. Przede wszystkim gdańszczanie wygrali po raz pierwszy u siebie w tym sezonie. Do tego drugi raz z rzędu nie stracili gola, a ostatni taki przypadek miał miejsce w lutym 2021 roku.
Bohaterem Lechii został Łukasz Zwoliński, który dał dobrą zmianę i strzelił jedynego gola. - Nie jestem przyzwyczajony do wchodzenia z ławki i moją ambicją jest gra od początku. Mam nadzieję, że dałem jasny sygnał - podkreślił po spotkaniu.
Mimo wszystko nie było to wielkie widowisko. Pierwsza połowa była kiepska w wykonaniu Lechii i poza strzałem z dystansu Macieja Gajosa nie było na co patrzeć. Dopiero po przerwie gdańszczanie się obudzili i mocno "usiedli" na zespół Stali, co zaowocowało golem. - Za ładną grę nikt punktów nie rozdaje. Cieszmy się, że choć styl może nie był wybitny i piękny dla oka, to na koniec dnia każdy będzie się cieszył, że mamy te trzy punkty. Zdajemy sobie sprawę, że nie rozpieszczamy kibiców w tym sezonie - powiedział napastnik.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"
Najważniejsza z perspektywy Lechii jest jednak informacja, że udało się jej wydostać ze strefy spadkowej. - Nie jest łatwo grać ładnie dla oka patrząc, że trzeba scrollować tabelę, żeby znaleźć Lechię. Dziś nie liczy się styl, a wynik. Jeśli będziemy mieć wyniki, to jestem przekonany, że styl też wróci. To kwestia pewności siebie, a ostatnie dwie wygrane dały nam jej dużo - zauważył Zwoliński.
Teraz przed zespołem Marcina Kaczmarka dwumecz z Legią Warszawa. W piątek w lidze, a w przyszłym tygodniu w Fortuna Pucharze Polski. - Ekstraklasa jest nieprzewidywalna i za to ją kochamy. Nie pojedziemy do stolicy, by czekać na jak najmniejszy wymiar kary. Ja osobiście lubię grać przeciwko Legii i cieszę się, że będzie okazja sprawdzić się z tak mocnym rywalem. O meczu pucharowym jeszcze nie myślimy. Najpierw chcemy zgarnąć pełną pulę w lidze - podsumował napastnik Lechii.
CZYTAJ TAKŻE:
Duże zmiany w pionie sportowym Warty Poznań
Kto w miejsce Ojrzyńskiego? Niespodziewany kandydat na trenera Korony