Piłkarze Lechii Gdańsk od 8 maja czekali na zwycięstwo w lidze przed własną publicznością. - Na pewno brakowało nam tego, żeby pośpiewać z kibicami. Na pewno długo na to czekaliśmy. Nie ma też co popadać w euforię i cieszyć się niewiadomo jak, bo zrobiliśmy następny krok by wyjść ze strefy spadkowej. Jest jeszcze robota do zrobienia - powiedział Rafał Pietrzak.
W 2022 roku przed gdańszczanami dwa mecze z Legią Warszawa i spotkania z Górnikiem Zabrze oraz Piastem Gliwice. Czy Lechia gra o spokojną zimę? - My już nie możemy sobie wybierać z kim będzie się grało lepiej z kim gorzej. Od kiedy przyszedł trener Kaczmarek mieliśmy trudne spotkania - z Pogonią, która inaugurowała stadion i była w dobrej formie, potem z Rakowem. Z Cracovią udało się wygrać, a od meczu z Radunią Stężyca wróciła do zespołu pewność siebie. Może teraz nie było jej tak dużo, ale najważniejsze są trzy punkty - zaznaczył Pietrzak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Od lutego 2021 roku Lechia nie miała serii dwóch meczów na zero z tyłu. - W końcu brawo obrona - zaśmiał się boczny defensor. - Ciężko na to pracujemy, żeby nie tracić bramek. Z przodu zawsze coś wpadnie. Żadna drużyna się przed nami nie położy i nie będziemy nagle grać jak FC Barcelona. Najważniejsze jest zero z tyłu, co buduje pewność siebie o której będę cały czas mówił - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Ilu napastników pojedzie na mundial? Piątek czy Kownacki?
- Stal ma 23 punkty i na pewno nie myśleliśmy, że ich rozklepiemy. Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy punkt z każdą drużyną chcemy wygrywać. Jedziemy na Legię, która jest w gazie i będzie to weryfikacja dla nas jako dla defensywy. Kibice nas będą wspierać. Legia to ofensywny zespół grający do przodu, ale na pewno będziemy mieli plan na ten mecz i wszystko w naszych głowach. Od wtorku będziemy przygotowywać się taktycznie do tego meczu, a w czwartek jedziemy do Warszawy. Na pewno sztab przygotuje nas optymalnie - dodał piłkarz.
Po raz pierwszy od 5. kolejki Lechia wyszła ze strefy spadkowej. - Wiemy, że początek nam uciekł i nie ma co się oszukiwać. Nie byliśmy skoncentrowani i nie byliśmy w formie, powoli to do nas wraca. Możliwe, że wszystko poukładało się w szatni tak, jak miało się poukładać. Teraz każdy idzie w jednym kierunku i to widać. Po interwencji jeden kolega może liczyć na drugiego i jak to tak będzie wyglądało, to nie będziemy tracić bramek - przekazał Rafał Pietrzak.
Czytaj także:
Kto w miejsce Ojrzyńskiego?
Mecz starych znajomych w Radomiu