Robert Kasperczyk (trener KSZO Ostrowiec Św.): Chcielibyśmy na pewno zobaczyć taką grę jaka miała miejsce w pierwszej połowie przez 90 minut meczu. Jednak proszę mi wierzyć, że zespół parę dni temu grał bardzo trudny mecz w Bielsku - Białej z Podbeskidziem, natomiast Flota nie grała i to było widać w drugiej połowie. Goście bardzo nas cisnęli. Nie było środka pola. Słabsza dyspozycja Piotrka Wtorka i w zasadzie na własne ryzyko podjąłem decyzję o wejściu na boisko Marcia Dziewulskiego, który nie powinien jeszcze grać w takim stanie w jakim jest, ale taką mieliśmy sytuację kadrową. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Mamy 19 punktów i na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Bardzo bym nie chciał, aby chłopcy uświadamiali sobie, że jest już nabitych tyle oczek i ze to koniec, bo przegra się dwa spotkania i już się jest gdzieś w strefie spadkowej. Przed nami dwa wyjazdy - do Sandecji i zaległy mecz do Katowic - dlatego tym bardziej cieszę się, że w meczu u siebie odzyskaliśmy zaufanie kibiców i nabraliśmy znowu pewności siebie w grze. Gratuluję chłopakom serdecznie.
Michał Wróbel (bramkarz KSZO): Jesteśmy jedną drużyną. Strzelamy bramki wszyscy i tracimy je wszyscy. W drugiej połowie powinniśmy byli wykorzystać jeszcze jedną kontrę i wtedy byłoby już bardzo spokojnie, bo przy wyniku 2:0 przypadkowa bramka mogłaby się skończyć nerwówką w końcowych fragmentach meczu. Między słupkami bramki KSZO jestem po to, żeby coś obronić. Cieszę się, jak coś złapię. To jest taka liga, że musi być walka na boisku - gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Łukasz Matuszczyk (obrońca KSZO): Cieszymy się, że zdobyliśmy dzisiaj trzy punkty i z tyłu zagraliśmy na zero, bo tak powinno być. Teraz czekamy na następne spotkanie z Sandecją Nowy Sącz. Tam też będziemy grali o trzy punkty. Opóźnione wyjście na mecz spowodowane było tym, że chcieliśmy pokazać ludziom którzy tutaj zarządzają oraz kibicom, że dzieje się w tym klubie trochę nie tak, że są opóźnienia, że po prostu nie mamy podstawy do tego, żeby zajmować się tylko piłką nożną. My się zajmujemy tym, kiedy będziemy mieli pensje - podstawową rzecz do życia, gdzie o to nie powinniśmy się prosić. Rozumiem regulamin, którego nie mamy - też nie jest to dla mnie normalna rzecz - ale o regulamin się nie kłócimy. My tylko chcemy na dzisiaj, aby pensje były uregulowane. Chcemy aby ten dług wobec każdego z nas w szatni topniał, a nie żeby górka rosła.
Petr Němec (trener Floty Świnoujście): Ja powiem bardzo krótko, bo nie ma o czym rozmawiać. Przespaliśmy początek meczu, straciliśmy dwie niepotrzebne bramki. Te gole ustaliły wynik i później musieliśmy gonić. Myślę, że pokazaliśmy charakter i walczyliśmy, by chociaż strzelić tę kontaktową bramkę i ja uważam, że ją zdobyliśmy. Do tej pory nie wiem co tam sędzia gwizdnął. Gdyby ta bramka została uznana, to byśmy jeszcze minimalnie powalczyli o punkt. Nie została ona uznana, a wygrał dzisiaj zespół, który zdobył bramki, a była to drużyna KSZO.
Grzegorz Skwara (pomocnik Floty, były piłkarz KSZO): Strasznie jestem zdruzgotany, zarówno swoją kontuzją, jak i tym, że przegraliśmy 0:2. Kontuzja mięśnia dwugłowego mnie podłamała. Szkoda, bo przyjechałem tutaj pograć i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Może nie układało się najlepiej, ale mogliśmy jeszcze powalczyć. Schodząc miałem nadzieję, że kolega wchodzący bez kontuzji da drużynie dużo więcej, niż ja w tym stanie. Te kontuzje mają to do siebie, że eliminują na dłuższy czas, jednak jestem dobrej myśli, bo opuściłem boisko zaraz po tym, jak zacząłem czuć uraz. Nie chciałem go już bardziej pogłębiać. Zobaczymy, ale pewnie dwa tygodnie odpoczynku to minimum. KSZO fajnie grał piłką no i bardzo dobrze ułożył im się ten mecz, bo dwie bramki na początku meczu spowodowały, że cofnęli się i czekali na kontry. Mogę tylko tyle powiedzieć, że jest to dobry zespół. My po dobrym starcie złapaliśmy lekką zadyszkę, ale mam nadzieję, że się odbijemy u siebie.