W lidze jak Guardiola, w Europie katastrofa. 365 dni Xaviego w Barcelonie

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Xavi
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Xavi

Xavi Hernandez 6 listopada 2021 roku został oficjalnie zaprezentowany, jako trener FC Barcelony. Ten rok to prawdziwa huśtawka nastroju dla klubowej legendy i kibiców "Blaugrany".

W tym artykule dowiesz się o:

To scenariusz idealny: genialny piłkarz-legenda wraca do klubu jako trener i prowadzi zespół do sukcesów. Ostatnim takim bohaterem w wielkiej piłce był Zinedine Zidane w Realu Madryt. Xavi na Camp Nou miał być następny i dołączyć do Johana Cruyffa i Pepa Guardioli, których udziałem w Barcelonie były takie historie.

Jego powrót do Dumy Katalonii był długo wyczekiwany. W zasadzie od momentu wylotu do Kataru, gdzie kończył karierę zawodniczą i rozpoczął trenerską. Kibice Barcy oglądali nawet, jak gra prowadzony przez niego Al-Sadd.

Gdy doświadczony trenersko członek legendarnego "Dream Teamu" Cruyffa Ronald Koeman kompletnie zawiódł, w Xavi upatrywano zbawiciela. Nie wszystko jednak poszło tak, jak się spodziewano.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski upomina młodych piłkarzy Barcelony? "Przypomina mi Podolskiego"

W La Liga jak Guardiola

Po narzekającym na wszystko Koemanie, który wprowadził do klubu negatywne wibracje, Xavi miał tym, kto wpuści do szatni świeże powietrze. I poprawy beznadziejne wyniki zespołu.

Barcelonie groził nawet brak awansu do Ligi Mistrzów. Xavi przejął drużynę, gdy ta była na 9. miejscu i miała aż 12 punktów straty do lidera - Realu Madryt. Tymczasem sezon Barca ukończyła jako wicemistrz kraju i bez problemu awansowała do Champions League.

Poprawa w grze Dumy Katalonii była widoczna gołym okiem. W tabeli rozgrywek jedynie za okres pracy Xaviego, Duma Katalonii miała tylko mniej punktów od Królewskich. A triumf w El Clasico (4:0) na Bernabeu dał nadzieję na lepsze jutro.

Latem Joan Laporta zrobił wszystko, by zespół Xaviego mógł realnie myśleć o odzyskaniu mistrzostwa kraju. Barcelona na transfery wydała 150 mln euro - więcej na wzmocnienia przeznaczyły tylko kluby angielskiej Premier League.

W lidze transfery od razu zaczęły przynosić efekty, z Robertem Lewandowskim na czele. Na początku października Barcelonie udało się wrócić na fotel lidera LaLiga po 836 dniach przerwy i mimo porażki w El Clasico dotrzymuje kroku Realowi.

Co ciekawe, po 38 meczach ligowych, które odpowiadają pełnemu sezonowi Primera Division, bilans Xaviego wynosił 27 wygranych, 6 remisów i 5 porażek i był on identyczny jak... Guardioli w pierwszym sezonie pracy.

Warto jednak wspomnieć, że zespół Guardioli tracił punkty w ostatnich kolejkach (3 remisy i 2 porażki), gdy Barca miała już zapewniony tytuł. I przez pryzmat tego porównania trzeba oceniać pracę Xaviego - nie jest ani tak zła jak twierdzą krytycy i ani tak dobra jak twierdzą pochlebcy.

Barcelona Xaviego na krajowym podwórku idzie łeb w łeb z Realem. Od zatrudnienia mistrza świata z 2010 roku Barca zdobyła 86 punktów - tylko dwa mniej od Królewskich. A nad trzecim w tej wirtualnej tabeli Atletico ma aż 15 punktów przewagi. Tu szklanka jest w połowie pełna, ale poza Hiszpanią widać jej dno.

Europejska katastrofa

Gdy Barcelona musi zagrać z mocnym europejskim zespołem, zaczynają się problemy. Jakby chowała się za swoją marką, ale bez odpowiedniego planu. W Lidze Mistrzów Barca Xaviego zagrała 8 spotkań i bilans tych meczów jest wręcz kompromitujący.

Dumie Katalonii udało się pokonać tylko Viktorię Pilzno (5:1, 4:2) i urwać punkt Benfice Lizbona (0:0) i Interowi Mediolan (3:3). Z Interem też przegrała (0:1), a dla Bayernu była tylko tłem (0:3, 0:2, 0:3).

Nie lepiej było w Lidze Europy, do której Barca "spadła" w poprzednim sezonie, bo w już ćwierćfinale musiała uznać wyższość Eintrachtu Frankfurt. Słabe wyniki w poprzednim sezonie można jeszcze tłumaczyć faktem, że Xavi dysponował drużyną Koemana. W bieżących rozgrywkach nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia.

Hiszpan dostał piłkarzy, których oczekiwał, na czele z Robertem Lewandowskim, o którym marzył każdy klub na Starym Kontynencie, może poza Realem. Nawet plaga kontuzji jest okolicznością łagodzącą.

Xavi miał być dla Barcelony tym, kim dla Realu był Zidane. Tymczasem, gdy Francuzowi los rzucał pod nogi kłody, on budował z nich schody. W Lidze Mistrzów potrafił ograć Liverpool, wystawiając na prawym wahadle Federico Valverde.

Dla Interu i Bayernu, a także w rozegranym w tym sezonie El Clasico, Barcelona była tylko tłem dla rywali. Wyglądała jak drużyna z niższej ligi. Ustępowała im przygotowaniem taktycznym, mentalnym i fizycznym.

W Europie Barcelona Xaviego drugi rok z rzędu się skompromitowała. Tak trzeba bowiem odbierać trzecie miejsce w grupie i kolejny "spadek" do Ligi Europy. Łączny bilans Xaviego w europejskich pucharach to 14 spotkań: cztery wygrała, pięć zremisowała i pięć przegrała.

- Nie jestem zadowolony ze stylu gry, jaki prezentuje drużyna. Xavi podniósł poziom zespołu w stosunku do tego, jak było za Koemana, ale tu wciąż jest bardzo dużo do poprawy - mówi nam Adria Soldevila z hiszpańskiego radia SER.

Ogólna ocena pracy legendarnego pomocnika nie może być wysoka. W skali szkolnej Xavi może liczyć na tróję. Widać, że jego zespół zrobił progres w lidze, ale europejskie wieczory wciąż są koszmarem, a Robert Lewandowski po ponad dekadzie wrócił do rozgrywek drugiej kategorii.

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol

Komentarze (1)
avatar
kaziu1950
6.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie redaktorze ,niech Pan z kibiców nie robi idiotów. Jak Xsavi przejmował Barcelonę to to oni mieli do Realu 8 pkt. straty ,a sezon skończyli ze stratą 13 pkt. Zdobycie wicemistrzostwo zawd Czytaj całość