Zwroty akcji w Warszawie. Szalona druga połowa

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Filip Mladenović
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Filip Mladenović

Lechia Gdańsk prowadziła 1:0 z Legią Warszawa, jednak w ciągu ostatniego kwadransa gry to piłkarze ze stolicy strzelili dwa gole. Faworyt wygrał, jednak mecz mógł się zakończyć według różnych scenariuszy.

Piątkowe spotkanie otwierało nietypowy dwumecz pomiędzy zespołami z Warszawy i z Gdańska. Po meczu ligowym, Legia przyjedzie nad morze na mecz pucharowy. Lechia, która w ostatnich tygodniach wygrzebała się z bagna zaczęła dobrze spotkanie, jednak po chwili została zdominowana.

Piłkarze Legii Warszawa wprost zamknęli gdańszczan na ich własnej połowie, a najlepszą okazję do strzelenia bramki miał Bartosz Kapustka, który przymierzył z dystansu w słupek. Legia przeważała, ale oprócz tamtej sytuacji nie było z tego wielkich okazji do strzelenia gola.

Zespół Marcina Kaczmarka grał przede wszystkim mądrze i rozważnie, zapędzając się jednak momentami pod bramkę obchodzącego 20. urodziny Kacpra Tobiasza. Kilka sytuacji stworzył sobie Kacper Sezonienko, jednak goli z tego nie było i do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Oba zespoły miały chrapkę na gole po zmianie stron. Legia chciała zbliżyć się do prowadzącego w lidze Rakowa, a Lechia liczyła na oddalenie się od strefy spadkowej.

ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"

Legia Warszawa od samego początku drugiej połowy ruszyła do przodu, chcąc szybko wyjaśnić sytuację. Gospodarze mieli jednak duże problemy z utrzymaniem linii spalonego, a do tego wciąż czujna była gdańska obrona.

Po pechowej kontuzji Kacpra Sezonienki na boisko wszedł Conrado, który w 57. minucie rozpoczął akcję Lechii Gdańsk. Podał w pole karne, a tam Jakub Kałuziński obsłużył Łukasza Zwolińskiego. Ten pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. Po chwili Zwoliński miał okazję na podwyższenie prowadzenia, jednak mu się to nie udało.

Znów zaczęła dominować Legia, która w końcu dopięła swego. Po potężnym strzale Bartosza Kapustki z dystansu piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od pleców będącego w powietrzu Dusana Kuciaka, który w żaden sposób nie mógł zrobić uniku. Legia dążyła do kolejnych goli.

Znów warszawianie zrobili "swoje". W 87. minucie przeprowadzili akcję na wagę trzech punktów. Wrzucał piłkę Filip Mladenović i chociaż Kuciak obronił ofiarnie strzał Blaza Kramera, przy dobitce Yuriego Ribeiro był bez szans. Ten uderzeniem głową pokonał Słowaka.

Do końca bramki już nie padły. Legia wygrała 2:1 i dopisuje sobie trzy punkty do ligowej tabeli.

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1 (0:0)
0:1 - Łukasz Zwoliński 57' 
1:1 - Dusan Kuciak (sam.) 75'
2:1 - Yuri Ribeiro 87'

Składy:

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Lindsay Rose (74' Yuri Ribeiro), Rafał Augustyniak, Maik Nawrocki - Paweł Wszołek (85' Makana Baku), Bartosz Slisz, Bartosz Kapustka, Josue, Filip Mladenović - Maciej Rosołek, Ernest Muci (62' Blaz Kramer).

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - David Stec, Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Kristers Tobers (90' Bassekou Diabate), Jarosław Kubicki - Kacper Sezonienko, Jakub Kałuziński (74' Maciej Gajos), Ilkay Durmus - Łukasz Zwoliński (73' Flavio Paixao).

Żółte kartki: Mladenović, Runjaić (Lechia), Tobers, Nalepa, Zwoliński, Diabate (Lechia).

Sędzia: Wojciech Myć.

Widzów: 20 946.

Komentarze (5)
avatar
Emer
5.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Znowu Kapustka przez pomyłkę strzelił pierwszą bramkę. Może na powrót sprzedać go do Leicester. Dobrze, że się nie cieszył, gdyż znowu nabawił by się kontuzji. 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
4.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo fajny wieczór :) 
avatar
12 min
4.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mówienie że piłka jest niesprawiedliwa po dzisiejszym meczu Legii z Lechią to to gruba przesada w drugiej połowie momentami Lechia nie istniała a ręka w polu karnym to kuriozum,braki w wyszkole Czytaj całość