Mariusz Lewandowski chwali Gabriela Kobylaka. Trener Radomiaka odsłonił kulisy

PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: trener Mariusz Lewandowski
PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: trener Mariusz Lewandowski

- Ostatnio błąd Gabriela Kobylaka podciął nam skrzydła, ale w tym meczu wybronił bardzo wiele sytuacji. Drużyna zareagowała na to bardzo dobrze - przyznał Mariusz Lewandowski, trener Radomiaka Radom po wygranej w Łodzi z Widzewem 3:1.

Ekipa z Mazowsza na prowadzenie wyszła w drugiej minucie dzięki bramce Mateusza Grzybka. W 27. podwyższył Lisandro Semedo. Widzew odpowiedział na to trafieniem Jordiego Sancheza na początku drugiej połowy, ale ostatnie słowo należało do przyjezdnych i Luisa Machado w doliczonym czasie gry.

- Bardzo dobrze się gra przy takiej atmosferze. Pomogło wsparcie naszych kibiców, których przyjechało blisko tysiąc. Mądra gra w obronie, wyprowadzanie kontr i skuteczni byliśmy w tym wszystkim. Mówiliśmy sobie, że ważny będzie początek drugiej połowy, szczególnie że tydzień temu to my przegrywaliśmy 0:2 i wyciągnęliśmy na 2:2 - podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu trener radomian Mariusz Lewandowski.

- Z lewej strony dużo piłek między Cichockim a Abramowiczem przechodziło. Były momenty, w których Widzew mógł wyrównać, ale zespół pokazał bardzo duży charakter. Wiemy, że mamy trochę problemów, jeśli chodzi o kartki i kontuzje. Chcieliśmy tak zagrać choćby z Wartą, ale czasami nie wychodzi - dodał szkoleniowiec Radomiaka Radom.

Jednym z bohaterem w jego drużynie był bramkarz Gabriel Kobylak, który kilku lub nawet kilkunastokrotnie popisał się świetnymi interwencjami. Łodzianie w całym spotkaniu oddali blisko 30 strzałów, a do "zielonej" bramki piłka wpadła tylko raz.

ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"

- Ostatnio błąd Kobylaka podciął nam skrzydła, ale w tym meczu wybronił bardzo wiele sytuacji. To pokazuje, że trzeba wierzyć w piłkarzy. Zawsze po takich sytuacjach trzeba z zawodnikiem rozmawiać. Oglądaliśmy takie sytuacje z udziałem bramkarzy na świecie. Takie rzeczy się zdarzają. Najważniejsze jest to, by wyciągać wnioski. Bardzo dobrze zareagowała na to drużyna. Nie mieliśmy o to pretensji - tłumaczył Lewandowski.

Z kolei trener Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź zwrócił uwagę na to, jak jego drużyna reagowała na stracone bramki. Wskazał też kilka pozytywnych elementów.

- Bardzo często mówimy, że każdy mecz ma swoją historię. Ten miał inną historię niż mecz z Miedzią czy Górnikiem. Źle weszliśmy w mecz i stracona przez nas bramka spowodowała, że Radomiak się cofnął. Dopiero od 10. minuty zaczęliśmy wchodzić w nasze tory. Kiedy byliśmy w najlepszym momencie połowy, straciliśmy gola na 0:2. Widać było niepokój. A nie powinniśmy schodzić z obranej drogi - przyznał szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.

- Bardzo dobre wejście w drugą połowę, zresztą podobnie jak w Zabrzu (gdzie tydzien temu łodzianie przegrali 0:3 - przyp. red.). Wtedy zabrakło nam bramek, tu gol padł. Po nim wszyscy zastanawiamy się, dlaczego żadna sytuacja nie wpadła. Było ich bardzo dużo. Takie spotkania uczą pokory, że nawet mimo dużej liczby rzutów rożnych, strzałów na bramkę, zdominowaliśmy Radomiaka jak żadnego innego rywala w tym sezonie, a jednak musimy obejść się smakiem. Inna sprawa, że nie mamy prawa tak piłki oddać przeciwnikowi. Wykazaliśmy się niestabilnością. Musimy być odpowiedzialni w tym momencie - dodał Niedźwiedź.

Zdaniem trenera Widzewa mimo pierwszej domowej porażki od blisko trzech miesięcy, są podstawy do optymizmu w kontekście jego zespołu. 

- Wydawało się, że bramka na 1:3 zamknie spotkanie, ale to nie był koniec, zostało 13 minut grania. Być może można było się pokusić o powrót do gry. Jesteśmy z jednej strony źli na siebie, ale z drugiej uważam, że w tym procesie, w którym jesteśmy - jeśli drużyna tworzy tyle sytuacji, wierzę, że będziemy punktować. To my nie strzeliliśmy 4-5 bramek. Mogliśmy wygrać ten mecz na przykład 5:3 i rozmawialibyśmy w zupełnie innym tonie - ocenił.

W ostatniej tegorocznej kolejce ligowej Widzew zagra w Kielcach z Koroną, a Radomiak podejmie Pogoń Szczecin.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Derbowy tlen dla Miedzi Legnica

Źródło artykułu: