W poniedziałek Rayo Vallecano sprawiło nie lada sensację w starciu z mistrzami Hiszpanii. Wygrana 3:2 z Realem Madryt to niewątpliwy sukces piłkarzy "Czerwonych Szarf", zwłaszcza że tym samym pozbawili rywali fotela lidera. W tej sytuacji drużyna Carlo Ancelottiego traci dwa punkty do pierwszej w tabeli FC Barcelony.
Przebieg spotkania z Rayo był delikatnie szalony. Najpierw prowadzenie objęli gospodarze, jednak przed przerwą padły jeszcze trzy bramki i ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:2. W drugiej części spotkania Oscar Trejo zdobył gola z rzutu karnego, który ostatecznie zapewnił Rayo komplet punktów w tej rywalizacji.
- Myślę, że analiza tego spotkania jest dość łatwa. Brakowało nam impetu, który mieli rywale. Nasz poziom pod tym względem był niższy, a kiedy tak się dzieje, nie możesz po prostu polegać na swoim talencie - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej Ancelotti.
ZOBACZ WIDEO: "Lewy" się nie zatrzymuje! Kto pożegna się z kadrą przed mundialem? - Z Pierwszej Piłki #24
Szkoleniowiec Realu stwierdził również, że kibice powinni po części winić jego za tę porażkę. - To nie był tylko problem fizyczny. Może taktyka nie była najlepsza. Na przykład walczyliśmy o wyprowadzenie piłki, a czasami musimy grać długimi podaniami. Być może jako trener popełniłem w tym błąd - powiedział Włoch.
- Nie mamy takiej świeżości jak wcześniej, a w tego typu meczach jest ona niezbędna. Jesteśmy rozczarowani, że straciliśmy prowadzenie w tabeli, ale ten sezon jest długi. Dobrze sobie radziliśmy w pierwszej części rozgrywek, mimo że dzisiaj nie zagraliśmy dobrego meczu - dodał trener "Królewskich".
Real Madryt ma na swoim koncie 32 punkty w La Liga. We wtorek FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Osasuną (21:30) w ramach 14. kolejki i "Duma Katalonii" przy ewentualnym zwycięstwie zyska przewagę pięciu "oczek" nad drużyną z Estadio Santiago Bernabeu przynajmniej do czwartku. W tym dniu Królewscy podejmą Cadiz FC.
Zobacz też:
Wydawało się, że to koniec z Pique. A jednak nie?
Real przegrał i się zaczęło. Zobacz, co zrobiła Barcelona!