Cztery dni po meczu ligowym, w którym Legia pokonała w Warszawie Lechię 2:1 po bardzo ciekawym spotkaniu. Podobnie jak to miało miejsce w stolicy, również i tym razem to Legia Warszawa nastawiła się na atak pozycyjny. Gdańszczanie czyhali na błędy rywala i skupiali się na szczelnej obronie.
Wiele strzałów legionistów kończyło się na blokujących uderzenia obrońcach z Gdańska, na nic zdały się też liczne rzuty rożne bite po obu stronach narożników bramki strzeżonej przez Dusana Kuciaka i z biegiem czasu spadał animusz podopiecznych Kosty Runjaicia.
W międzyczasie niestety kontuzji doznali Joel Abu Hanna oraz Pawła Wszołka, którzy nie mogli kontynuować gry i trenerzy musieli ściągnąć ich z boiska. Gdy tempo spotkania wyraźnie spadło, doskonałe prostopadłe podanie posłał Jakub Kałuziński. Futbolówka trafiła do Ilkaya Durmusa i ten przebiegł wzdłuż pola karnego oddając strzał. Piłka odbiła się od Maika Nawrockiego i wpadła do bramki.
ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"
Lechia mogła bardzo szybko pójść za ciosem. Tuż po golu Durmusa, Turek tym razem podał piłkę przed pole karne, ale uderzenie Jarosława Kubickiego doskonale obronił Cezary Miszta. Zawodnicy obu zespołów mieli jeszcze chrapkę na kolejne gole przed przerwą, te jednak nie padły.
Już na początku drugiej połowy Legia doprowadziła. Podczas jednej akcji najpierw strzał Josue obronił Kuciak, dobijający piłkę Makana Baku uderzył w leżącego w polu bramkowym Macieja Rosołka, a uderzenie Bartosz Kapustka obronił Kuciak. Sędzia Tomasz Musiał dopatrzył się faulu Mario Maloca na Rosołku i po kilkuminutowej analizie VAR podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Josue.
Przez kolejne minuty na boisku działo się niewiele. Legia grała atakiem pozycyjnym, ale nie potrafiła nic zdziałać. Nieśmiałe kontrataki Lechii nie mogły być natomiast zagrożeniem. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gdańszczanie w końcu przeprowadzili szybką akcję, po której piłkę do bramki skierował Durmus. Atakujący lewą stroną boiska Rafał Pietrzak był jednak na spalonym.
Arbiter przedłużył siedem minut do czasu gry, jednak gole już nie padły i piłkarzy czekała dogrywka. Już niedługo po wybiegnięciu piłkarzy na boisko, bramkową akcję przeprowadziła Lechia. Zaczął ją doskonale Conrado, a świetnym podaniem do przodu popisał się Kubicki. "Na swoim miejscu" był Łukasz Zwolińśki, który pewnym strzałem pokonał Misztę.
Po stracie gola Legia zaczęła się gubić w ataku pozycyjnym i wydawało się, że do samego końca warszawianie się nie podniosą. W 117. minucie meczu błąd ustawienia Dusana Kuciaka wykorzystał Lindsay Rose, który przelobował bramkarza doprowadzając do remisu.
O wszystkim zadecydowały rzuty karne. W nich piłkarze Lechii pomylili się dwukrotnie, Dusan Kuciak obronił tylko raz. Decydującą bramkę na wagę awansu do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski zdobył Josue. Legia wyeliminowała Lechię.
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:2 k. 2:4 (1:0, 1:1, 2:1)
1:0 - Ilkay Durmus 41'
1:1 - Josue 52' (k.)
2:1 - Łukasz Zwoliński 93'
2:2 - Lindsay Rose 117'
Składy:
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Joel Abu Hanna (11' Kristers Tobers, 91' Henrik Castegren)), Michał Nalepa, Mario Maloca - David Stec (77' Filip Koperski), Jarosław Kubicki, Maciej Gajos, Rafał Pietrzak - Ilkay Durmus, Jakub Kałuziński (77' Conrado) - Flavio Paixao (62' Łukasz Zwoliński).
Legia Warszawa: Cezary Miszta - Mattias Johansson (103' Lindsay Rose), Rafał Augustyniak, Maik Nawrocki, Filip Mladenović - Bartosz Slisz, Bartosz Kapustka (91' Robert Pich) - Paweł Wszołek (29' Makana Baku), Josue, Maciej Rosołek (73' Blaz Kramer) - Ernest Muci (91' Jurgen Celhaka).
Żółte kartki: Zwoliński (Lechia), Mladenović, Josue (Legia).
Sędzia: Tomasz Musiał Kraków).
Widzów: 9 101.
Czytaj także:
Potężna sensacja w Pucharze Polski
Lech otworzył inwestycję wartą 55 milionów złotych