Raków Częstochowa nie stworzył wielu sytuacji podbramkowych w generalnie ostrożnym meczu z Pogonią Szczecin. O jego awansie zdecydowało uderzenie Iviego Lopeza na 1:0 z rzutu wolnego. Hiszpan zaskoczył skromny mur Portowców oraz spóźnionego Bartosza Klebaniuka.
- Trafiliśmy w losowaniu chyba najgorzej jak mogliśmy - graliśmy na dalekim wyjeździe z silnym przeciwnikiem i tym bardziej szacunek dla drużyny za zasłużone zwycięstwo. W dynamicznym i niełatwym meczu nie mieliśmy prostego zadania. Po Pogoni było widać determinację, ale to my stworzyliśmy sobie więcej sytuacji podbramkowych. Ivi zapewnił nam zwycięstwo i zachował się jak prawdziwy lider - ocenia na konferencji prasowej trener Marek Papszun.
- W bezpośrednich meczach Pogoń potrafi sprawiać nam problemy, a z reguły o wyniku decyduje jedna bramka. Nie jesteśmy zespołem poza zasięgiem i nie możemy odpuszczać w żadnym meczu z Pogonią w przyszłości - dodaje Papszun.
ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"
- Nie zastanawiam się nad następnym przeciwnikiem w pucharze. Skala trudności jest jednak różna i losowanie może mieć decydujące znaczenie - opowiada szkoleniowiec Rakowa.
Matematycznie Pogoń pozostaje w grze o awans do europejskich pucharów w PKO Ekstraklasie, ale inne cele wydają się być nieosiągalne. Szczecinianie najpewniej ponownie muszą odłożyć o rok marzenia o zdobyciu jakiegokolwiek trofeum.
- Jestem bardzo rozczarowany wynikiem i jest mi po ludzku przykro. Gra była wyrównana przez cały mecz. Każdy z piłkarzy Pogoni starał się o to, żeby rezultat był lepszy. Dlatego jestem dumny z zawodników. Powinno być nam przykro i spróbujemy zmienić sytuację w niedzielnym meczu ligowym - mówi Jens Gustafsson, trener Pogoni.
- Raków robi duże wrażenie jako zespół, ale w tym meczu zasłużyliśmy na więcej niż porażka. Dlatego pokonanie Rakowa nie jest niemożliwe, nawet jeżeli statystyki ostatnio nam nie sprzyjają - ocenia Szwed.
Czytaj także: Trener Górnika Zabrze skomentował pucharową wpadkę. "Męczyliśmy się"
Czytaj także: Gorąco na trybunach, letnio na boisku. Wisła Kraków nie zatrzymała drugoligowca