Głośno było o meczu w Madrycie, który Real tylko zremisował, a gola na 1:1 stracił z rzutu karnego w 80. minucie spotkania. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką Marco Asensio.
Carlo Ancelotti po spotkaniu nie krył wściekłości. - To nie jest rzut karny. Nie zagrał ręką. Rozmawiałem z Marco Asensio - mówił Włoch.
Dodał, że jego podopieczny miał dziwną pozycję, ale nie dotknął piłki ręką. - To prawda, że pozycja lewej ręki jest trochę dziwna, ale on nie dotknął nią piłki. Nawet gdyby to zrobił, to ręka nie powiększała obrysu ciała. Wymyślili sobie karnego. Co mogę z tym zrobić? Tylko powiedzieć, nic więcej - wypalił.
Po tym wszystkim Departament Uczciwości Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej wysłał skargę na trenera do Komitetu Rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski upomina młodych piłkarzy Barcelony? "Przypomina mi Podolskiego"
Z informacji katalońskiego "Sportu" wynika jednak, że Sędzia Dyscyplinarny zaproponuje komisji... oddalenie sprawy, co oznaczałoby, że Włoski szkoleniowiec nie otrzyma żadnej kary.
To rozwścieczyło wszystkich w Katalonii. "Ancelotti może oskarżać sędziów za darmo" - czytamy w nagłówku. "Podwójne standardy" - dodano i zwrócono uwagę, że ludzie związani z Realem Madryt mogą więcej pozostając bezkarnymi.
Co ciekawe Ancelottiemu groziło nawet 12 meczów dyskwalifikacji! To największy wymiar kary, bo "widełki" w takich przypadkach wynoszą od czterech do właśnie dwunastu spotkań.
W poprzednim sezonie w podobnej sytuacji był Jose Gaya z Valencii i wtedy obrońca otrzymał cztery mecze kary. I spodziewano się, że Ancelotti otrzyma dokładnie taką samą karę, tymczasem rzeczywistość ma okazać się zupełnie inna.
Zobacz także:
Sensacyjne informacje ws. Arkadiusza Milika
Michniewicz zabrał głos ws. usterki na PGE Narodowym. Tego się obawia