[b]
[/b]Prof. Chmura, współpracujący w przeszłości z wieloma polskimi klubami, nie jest formalnie w sztabie kadry. Doradza jednak Czesławowi Michniewiczowi w kwestii przygotowania fizycznego do mundialu. Biało-czerwoni pierwszy mecz na MŚ rozegrają już 22 listopada, kiedy to zmierzą się z Meksykiem.
- Reprezentacja jest w ekstremalnie trudnej sytuacji - alarmuje Chmura i tłumaczy, że w krótkim czasie Polacy będą się musieli zaadaptować do różnych warunków.
- Nie mamy możliwości odbycia treningu na Education City Stadium, gdzie zagramy z Arabią Saudyjską. To absurd. Nie wiemy, jak piłkarze zareagują na klimatyzację - tłumaczy.
Według naukowca, na aklimatyzację w Katarze potrzeba minimum siedmiu dni. Kadra ma zaledwie cztery. - Rozmawialiśmy ostatnio ze sztabem, że można było to rozwiązać nieco inaczej - przyznaje specjalista.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: usłyszał, że jedzie na mundial. I się zaczęło!
Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Polska jest przygotowana fizycznie na mundial?
Profesor Jan Chmura, doradca Czesława Michniewicza ds. przygotowania fizycznego: Zadał mi pan na start najtrudniejsze pytanie. Takie, na które nie umiem odpowiedzieć. Mistrzostwa świata będą eksperymentem, jakiego dotychczas w świecie futbolu nie przeprowadzano.
Co pan przez to rozumie?
FIFA po raz pierwszy dopuszcza piłkarzy do gry w imprezie najwyższej rangi w środku sezonu, "z marszu". Wielu graczy rozegrało już ponad dwadzieścia spotkań, występuje niemal co trzy dni. W ostatnim czasie, by nadrobić kolejki ligowe, terminarz jeszcze bardziej przyspieszył. Dlatego dla selekcjonerów tematem numer jeden jest zmęczenie, a wręcz wyczerpanie organizmów kluczowych piłkarzy. Zawodnicy co prawda regularnie grali w meczach ligowych, natomiast przed takim turniejem potrzebna jest odpowiednia regeneracja i przynajmniej jeden mikrocykl. Najważniejsze pytanie brzmi: jak w tak krótkim czasie się zregenerować?
Kolejny eksperyment FIFA: mistrzostwa pierwszy raz odbywają się późną jesienią. Wiele europejskich reprezentacji przenosi się z warunków umiarkowanych, chłodnych do gorących. Średnia temperatura o tej porze w Katarze z ostatnich dziesięciu lat to 28,5 stopni, a to granica obciążenia termicznego, gdzie zaczyna się tzw. stres cieplny. To kolejny problem, który musi rozwiązać sztab. Ale to nie wszystko: większość meczów rozgrywana jest na klimatyzowanych stadionach.
My gramy dwa mecze – z Meksykiem i Argentyną - na nieklimatyzowanym obiekcie.
Dlatego jesteśmy w ekstremalnie trudnej sytuacji. Po przylocie do Kataru mamy cztery dni do spotkania z Meksykiem. Tymczasem czas adaptacji do wysokich temperatur wynosi co najmniej siedem dni. W dodatku, po pierwszym meczu i przyzwyczajeniu do gorąca, musimy... przyzwyczajać się do niższych temperatur, ponieważ mecz z Arabią Saudyjską będzie rozgrywany w około osiemnastu, dwudziestu stopniach Celsjusza na klimatyzowanym stadionie. Po upływie czterech dni, w trzecim spotkaniu, znowu mamy powrót do gorąca. Mogą wystąpić infekcje.
Skoro najkrótszy czas aklimatyzacji w takich warunkach wynosi siedem dni, kadra nie powinna lecieć do Kataru wcześniej?
Rozmawialiśmy ostatnio ze sztabem, że można było to rozwiązać nieco inaczej. Natomiast to już historia. Sztab zrobił wszystko, by nadrobić czas.
Wspomniał pan, że u niektórych piłkarzy dojdzie momentami do stresu cieplnego. Wytłumaczy pan, o co chodzi?
Po przekroczeniu temperatury 28,5 stopni Celsjusza występuje coraz mniejsza tolerancja mózgu na gorąco. Dochodzi do jego przegrzania tj. hipertermii, która jest bardzo niebezpieczna. Objawem może być m.in. obniżenie zdolności wysiłkowych i poznawczych (procesów analityczno-decyzyjnych). Zwłaszcza w przypadku zawodników, którzy mają małą tolerancję na wysoką temperaturę. Selekcjoner musi wiedzieć, jak wygląda ta kwestia u poszczególnych piłkarzy. Pewnie w niektórych przypadkach będziemy się zastanawiali, dlaczego dany gracz mimo wysokich umiejętności zawodzi na MŚ. Może mieć to związek właśnie z małą tolerancją na wysoką temperaturę. Jego mózg będzie się bronił przed gorącem, by nie doszło do przegrzania.
Brzmi groźnie.
Rozgrywanie mundialu w takich warunkach jest zagrożeniem dla piłkarzy. Chcę, by to wybrzmiało. Według mnie zdrowie graczy powinno być priorytetem.
Prezydent federacji Gianni Infantino mówi, że to będą najlepsze mistrzostwa w historii.
Być może pod jakimś względem będą, jednak co ze zdrowiem zawodników? Nie powinno się w ten sposób traktować piłkarskiej społeczności. Przecież "z marszu" nie da się zagrać na najwyższej intensywności. Nie możesz co kilka dni prezentować pełni możliwości, jeśli się nie zregenerowałeś. W tych mistrzostwach przekraczamy kolejną granicę.
W ostatnich latach intensywność i wymagania stawiane piłkarzom systematycznie rosną.
Otóż to. Należy się więc zastanowić, gdzie naprawdę przebiega ta granica? Doskonale rozumiem, że piękno futbolu opiera się na dynamice gry, szybkich akcjach i efektownych bramkach, a to można osiągnąć przez zwiększanie intensywności. Natomiast zbliżamy się do krytycznego momentu. Powtórzę raz jeszcze: przeprowadzany jest eksperyment na zdrowiu piłkarzy. Jestem absolutnie przeciwny rozgrywaniu MŚ o takiej porze i przy takich temperaturach.
Na czym polega pana rola w przygotowaniach polskiej kadry do mundialu?
Znamy się z trenerem Michniewiczem od lat. W związku z mundialem ostatnio często rozmawialiśmy przez telefon, a tuż przed zgrupowaniem doszło do spotkania z całym sztabem. Było multum pytań, bo jest dużo znaków zapytania i problemów do rozwiązania. Mówimy o sytuacji nadzwyczajnej. Sztaby szkoleniowe nie były jeszcze na mundialu w tak trudnym położeniu. Jak w takich okolicznościach przeprowadzić choć jeden efektywny trening?
Jakie jeszcze są problemy do rozwiązania?
Nie mamy możliwości odbycia treningu na Education City Stadium, czyli klimatyzowanym obiekcie, na którym zagramy z Arabią Saudyjską. To kolejny absurd. Nie wiemy, jak będą funkcjonowały dmuchawy wzdłuż boiska i z tyłu. Nie wiemy, jak piłkarze zareagują na klimatyzację. Przypuszczalnie przy bramkach będzie zdecydowanie zimniej niż w centralnej części boiska. Może to wpływać na reakcje bramkarzy. Kolejne pytanie brzmi: jak duża będzie różnica temperatur na stadionie i poza nim? Takich wątpliwości jest wiele.
Niektórzy zawodnicy, jak Robert Lewandowski, grają co trzy dni. Inni mają problem z regularnymi występami. Jak odnajdą się w katarskiej rzeczywistości?
Gracz wytrenowany, mający duże umiejętności, poradzi sobie w ekstremalnych warunkach lepiej. Największe problemy będą mieć piłkarze o mniejszych zdolnościach wysiłkowych i ci, którzy np. są po kontuzjach, czy też - mówiąc szerzej - nie grają regularnie. Muszę pochwalić FIFA, że dała selekcjonerom możliwość wykonania dodatkowych zmian. Poza tym przewidziano przerwy na uzupełnienie płynów w pierwszej i drugiej połowie meczu. To dwa plusy.
Skąd selekcjoner ma wiedzieć, jaki jest próg tolerancji konkretnych graczy na upał?
Chodzi między innymi o częstość skurczów serca podczas wysiłku. Wiemy, przy jakiej temperaturze wewnętrznej pojawia się stres cieplny. Mówiąc inaczej: możemy w przybliżeniu określić poziom intensywności wysiłku meczowego, który dla danego piłkarza w takich warunkach będzie problemem.
Możemy jeszcze jakoś się przygotować na to, co nasz czeka?
Rozmawiałem ze sztabem o przenośnym urządzeniu, które określa temperaturę, wilgotność, nasłonecznienie oraz prędkość wiatru na stadionie. Warunki klimatyczne będą miały nieprawdopodobny wpływ na taktykę, przebieg meczów i wyniki. Moim zdaniem czeka nas mundial pełen sensacji, bo nie da się oszukać organizmu. Zaproponowałem, aby proces adaptacji do katarskich warunków rozpoczął się już podczas zgrupowania.
Jak w Warszawie w listopadzie można adaptować się do upałów?
Na przykład poprzez przebywanie w gorącej wodzie o temperaturze 40 stopni od 25 do 40 minut. W zależności od tego, kto ma jakie predyspozycje szybkościowe i wytrzymałościowo-szybkościowe z akcentem na wytrzymałość. Natomiast nie chciałbym zdradzać więcej ustaleń ze sztabem.
Selekcjoner Michniewicz wspominał, że przeprowadził pan specjalistyczne badania pokazujące, w jaki sposób organizm piłkarza zachowuje się w katarskich warunkach. Opowie pan o projekcie?
Wraz z profesorami AWF Wrocław, Markiem Konefałem i moim synem Pawłem Chmurą zasymulowaliśmy katarskie warunki. Przeprowadziliśmy badania w specjalnej komorze klimatycznej. Wykonywaliśmy wysiłek o charakterze szybkościowym i wytrzymałościowym, sprawdzając, jak reaguje organizm piłkarzy. W wysokiej temperaturze zdolności do krótkotrwałych, szybkościowych wysiłków spadają nawet do 25 procent. To bardzo duży spadek. Przy pierwszych sprintach w czasie meczu wysoka temperatura nie będzie miała wielkiego znaczenia, ale z biegiem czasu bardzo mocno da się we znaki.
Wyniki naszych badań zostały już opublikowane, prezentowaliśmy je na wielu konferencjach naukowych. To duża klasa i przejaw odpowiedzialności ze strony selekcjonera, że chciał skorzystać z tej wiedzy.
Jakie jeszcze wnioski płyną z badań?
Sprawdzaliśmy też m.in. decyzyjność piłkarzy w takich warunkach. Podczas wysiłku dochodzi do momentu, w którym, mówiąc metaforycznie, mózg zawodnika się otwiera. Przez krótki okres gracz jest maksymalnie skoncentrowany, podejmuje optymalne decyzje. Przy wysokich temperaturach ten etap zaczyna się szybciej, ale też szybciej się kończy. Zmęczenie narasta, temperatura działa destruktywnie. Mistrzostwa w Katarze promują zespoły, które funkcjonują w podobnym klimacie. Czyli między innymi Meksyk, Arabię Saudyjską czy Argentynę. Choć w przypadku starcia z Arabią szanse będą wyrównane ze względu na klimatyzowany obiekt.
Przecież już wcześniej rozgrywano mistrzostwa świata w wysokich temperaturach. Na przykład w Brazylii.
To prawda. Natomiast każdy klimat ma swój niepowtarzalny charakter. W Katarze, oprócz temperatury, ważnym czynnikiem jest wilgotność. Przez nią dużo szybciej się pocimy i odwadniamy. Stadion 974, gdzie zagramy z Meksykiem i Argentyną, usytuowany jest przy morzu. Przewidujemy tam wilgotność na poziomie 45-60 procent. Połączenie tego czynnika z wysoką temperaturą sprawia, że warunki będą bardzo trudne.
Po każdym niepowodzeniu Polaków na wielkim turnieju mamy debatę o przygotowaniu fizycznym. Temat zastępczy, czy faktycznie najczęstsza przyczyna naszych problemów w imprezach dużej rangi?
Zazwyczaj są to jałowe dyskusje, natomiast mówimy o szerokim zagadnieniu i systemie naczyń połączonych. Kuleje w Polsce szkolenie młodzieży, więc na kolejnych etapach piłkarskiego rozwoju mamy problem. Nasz futbol, zwłaszcza klubowy, choruje na syndrom niskiej intensywności. To największa bolączka polskiej piłki. Za mało intensywnie trenujemy i gramy. I nie chodzi o to, że nam się nie chce. Nierzadko polskie drużyny biegają więcej od przeciwnika, ale nie wytrzymują dynamiki, tempa. By nasza piłka poszła do góry, zawodnicy muszą przełamać w korze mózgowej kilka barier dotyczących progu wysiłku akceptowanego przez mózg. Natomiast to już temat na zupełnie inną dyskusję.
Zobacz także:
Ważne informacje dla kibiców przed meczem Polska - Chile
Pierwszy trening kadry bez kilkunastu piłkarzy