Czesław Michniewicz nie ma wiele czasu na przygotowanie zespołu do udziału w mundialu. Zgrupowanie rozpoczęło się w poniedziałek, w środę Biało-Czerwoni zagrają z Chile (g. 18), a już w czwartek wylecą do Kataru. W fazie grupowej turnieju Polska zagra z Meksykiem (22.11), Arabią Saudyjską (26.11) i Argentyną (30.11).
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Na jakim etapie przed wielką imprezą selekcjoner ma już w głowie wyjściowy skład na pierwszy mecz?
Jerzy Engel, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 1999-2002, prowadził Polskę na MŚ 2002: Prawda jest taka, że trener każdy z tych meczów rozgrywa w głowie znacznie wcześniej. Rywale są doskonale znani i selekcjoner wraz ze sztabem wie, jak będą grali, kogo przeciwko nim będzie potrzebował i jaki trzeba ułożyć plan. Grunt, żeby wszyscy jego wykonawcy byli zdrowi.
Jak długo przed turniejem wszystko jest już jasne?
Bardzo wcześnie. Mogę mówić przede wszystkim na podstawie własnego doświadczenia. Do każdego grupowego spotkania przygotowywaliśmy się oddzielnie. Zawodnicy zresztą wiedzieli, czego można się spodziewać, jeśli chodzi o wybór składu, bo ćwiczyliśmy wszystkie warianty. Sporo więc mogli wyczuć na treningach. Teraz jest zapewne podobnie. Czesław Michniewicz zna skład na inaugurację, wie też, kim wyjdzie na drugi mecz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie widzieliście. Jak on to zmieścił?!
Starcia z Meksykiem i Arabią Saudyjską na pewno będą o stawkę. Dopiero trzecie spotkanie z Argentyną może zmienić koncepcję selekcjonera - w zależności od wcześniejszych wyników.
Zgadza się. My nie jesteśmy jak Hiszpania w 2010 roku w RPA, gdzie mogła sobie pozwolić na komfort przegrania pierwszego meczu, a i tak została mistrzem świata. Polska to zespół, który musi dbać o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Nie wolno nam zawalić początku.
Czesław Michniewicz robi na panu wrażenie pewnego siebie? Ma pan poczucie, że selekcjoner panuje nad sytuacją i nawet jeśli nie osiągnie sukcesu, to zrobił wszystko, co się dało, by wynik na mundialu był jak najlepszy?
Nigdy nie można powiedzieć, że zrobiło się wszystko co możliwe, dopóki nie zobaczymy meczu. Dopiero turniej to pokaże. Wtedy wszyscy będziemy mądrzejsi. To zresztą nic nowego. Po fakcie każdy kibic w naszym kraju wie lepiej, a niektóre spotkania są analizowane latami. Na razie niewiele wiemy, bo za nami tylko selekcja. Przygotowania do mistrzostw dopiero się zaczynają.
Można w ogóle mówić o przygotowaniach? Przecież czasu nie ma praktycznie w ogóle.
Przed wyjazdem do Korei Południowej 20 lat temu było tak naprawdę podobnie. Mieliśmy tydzień na treningi. Później wnioskowaliśmy z innymi trenerami, żeby wcześniej kończyć ligę i dać więcej odpoczynku piłkarzom. Teraz mamy mundial w bardzo nietypowym terminie i ten eksperyment sprawił, że właściwie wróciliśmy do punktu wyjścia. Selekcjonerzy znów mają związane ręce i niewiele mogą dopracować przed turniejem.
Jak pana zdaniem będzie wyglądać nasz skład na towarzyski mecz z Chile? Zobaczymy chociaż przez jakiś czas galową jedenastkę?
Na pewno nie ma sensu robić zasłony dymnej. Wszyscy już wszystkich rozpracowali i dziś niczego nie da się ukryć. Trenerzy mogą oczywiście doszlifować jakiś element rozegrania, czy wariant stałego fragmentu, ale wiedza na temat możliwości poszczególnych drużyn jest powszechna. To działa też w drugą stronę. Jestem przekonany, że nasz sztab rozłożył mundialowych przeciwników na czynniki pierwsze.
Jak więc wykorzystać ten ostatni sprawdzian?
To krótki przegląd tego, czym dysponujemy, a także pożegnanie z kibicami w kraju. Myślę, że szansę gry dostanie większość piłkarzy, ale ten mecz nie da żadnych konkretnych odpowiedzi. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żebyśmy zobaczyli w pełni optymalną jedenastkę. To spotkanie do statystyk, które o niczym nie decyduje. Trzeba przede wszystkim godnie pożegnać kibiców, bo akurat na ten mundial zbyt wielu ich nie pojedzie.
Na takim etapie możliwe jest jeszcze szukanie odpowiedzi w kwestii doboru składu na inaugurację mistrzostw?
Niewykluczone, że tak będzie, ale głównie dlatego, że niemała grupa naszych zawodników nie gra w klubach. Selekcjoner będzie chciał ich zobaczyć na boisku, żeby wiedzieć, czy są gotowi, albo przekonać się, dlaczego w drużynach klubowych nie grali. To takie podstawowe pytania, na które trzeba uzyskać proste odpowiedzi. Właśnie tak bym traktował mecz z Chile, bo raczej nie pod kątem szlifowania taktyki.
Czuje pan atmosferę mundialu? Wiele osób narzeka, że w przypadku turnieju w Katarze nie ma jej w ogóle.
Na pewno są to inne mistrzostwa niż dotychczas - o wiele bardziej ciche i spokojne. Na razie nie czujemy atmosfery wielkiego święta, jednak gdy będzie się zbliżał mecz z Meksykiem, wszystko się zmieni. Zawsze tak jest.
Wyjdziemy z grupy? Na Euro w najnowszej historii nam się to udało, ale mundiale to jedno wielkie pasmo niepowodzeń.
Nie porównywałbym tych dwóch imprez, bo mistrzostwa świata są trudniejsze. Ja bym zadał pytanie: jeśli nie teraz, to kiedy? Katar to ostatni dzwonek dla grupy starszych piłkarzy, żeby coś konkretnego osiągnąć. Wielu z nich na następne mistrzostwa świata już nie pojedzie. Mamy aktualnie najlepszego strzelca na świecie, jednego z najlepszych rozgrywających w Europie, do tego całkiem solidną obronę.
Ale stoperzy nie grają w klubach. Kamil Glik i Jan Bednarek mają za sobą bardzo trudny okres.
Zgoda, jednak być może dzięki temu będą chociaż świeżsi niż ich rywale. Kto wie, czy nie przerodzi się to w dziwny plus na tle tych zmęczonych.
Na co więc nas stać?
Będzie niewiadoma, ale pozytywna. Jestem umiarkowanym optymistą. Mamy w kadrze grupę naprawdę znakomitych zawodników z mocnych drużyn. Nie wchodzą tam z ławki, są pierwszoplanowymi postaciami. Wokół takich piłkarzy można stworzyć ciekawy zespół.
***
Mecz towarzyski Polska - Chile odbędzie się w środę o godz. 18. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, Polsacie Sport Premium 1 oraz online na platformie Pilot WP.
Czytaj także:
Niechlubny rekord Lewandowskiego. Są powody do obaw
"To odpowiedni przeciwnik". Kulesza zdradził, z kim Polska zagra tuż przed mundialem