Wielki wyczyn Polaka na mundialu to mit? Prawda wyszła na jaw po latach

Newspix / Pressesports / Agencja Przeglad Sportowy / Na zdjęciu: Ernest Wilimowski strzela gola w meczu z Brazylią
Newspix / Pressesports / Agencja Przeglad Sportowy / Na zdjęciu: Ernest Wilimowski strzela gola w meczu z Brazylią

W meczu z Brazylią na mundialu w 1938 roku Ernest Wilimowski i przez ponad pół wieku był rekordzistą mistrzostw świata. Po latach wielki wyczyn Polaka został zakwestionowany.

To był debiut Polski na mistrzostwach świata w 1938. Ekipa Józefa Kałuży udała się do Francji z wielkimi nadziejami - dwa lata wcześniej w Berlinie była czwarta na Igrzyskach Olimpijskich.

Biało-Czerwoni wrócili z mundialu już po jednym meczu, ale za to jakim! Ich spotkanie z Brazylią (5:6) było jednym z najlepszych w historii mistrzostw świata. Strzelanina w Strasburgu miała dwóch głównych bohaterów: Ernesta Wilimowskiego i Leonidasa.

Oficjalny przekaz, potwierdzony w dokumentach FIFA, mówi jasno, że Wilimowski trafił do siatki rywali aż cztery razy (do 1994 roku i pięciu goli Olega Salenki był to rekord MŚ pod względem bramek w jednym meczu), a Leonidas strzelił trzy gole. Po kilkudziesięciu oficjalny przekaz został podany w wątpliwość.

Różniące się przekazy 

Spotkanie Polska - Brazylia było rozgrywane w Strasburgu w strugach deszczu. Leszek Jarosz, dziennikarz TVP, ma wątpliwości, co do strzelca ostatniej bramki dla naszej kadry. W oficjalnych statystykach możemy zobaczyć, że w 118. minucie gola strzelił Wilimowski, ale są poszlaki wskazujące na to, iż piątą bramkę dla Polski zdobył Fryderyk Scherfke.

ZOBACZ WIDEO: Eksperci komentują zachowanie Michniewicza. "Cieszy mnie ta dyskusja"

Jarosz w książce "Historia mundiali Tom 1. 1930-1974" przypomina, że w 1957 roku przed meczem Polska - ZSRR na łamach tygodnika "Sportowiec" kapitan reprezentacji z MŚ 1938 Władysław Szczepaniak podkreślił, że Wilimowski ma spore zasługi, mówiąc, iż trafił do siatki Brazylii trzykrotnie.

Z kolei Scherfke otrzymał specjalny drzeworyt od PZPN. Widniał na nim następujący napis: "Na pamiątkę dramatycznego meczu z Brazylią, a specjalnie Szerfkemu za strzelone dwie pierwsze bramki w reprezentacji". Tymczasem ten zawodnik przed mistrzostwami we Francji nie miał na koncie żadnego trafienia w kadrze, a po mundialu w drużynie narodowej zagrał jeszcze raz, nie strzelając gola. Tym samym PZPN zasugerował, że zdobył nie jedną, a dwie bramki w w starciu z Brazylią.

W mediach różniły się przekazy dot. reprezentacji Polski. Jeśli chodzi o krajowe media to "Przegląd Sportowy" tuż po spotkaniu pisał, że Wilimowski strzelił cztery gole. Następnego dnia z kolei pod jego fotografią umieszczono napis: "Wilimowski, zdobywca trzech bramek i moralny sprawca pozostałych dwóch". Zagraniczni dziennikarze również mieli rozbieżne opinie.

Istotny jest fakt, że piąty gol dla naszej reprezentacji padł w chwili, gdy widoczność na stadionie była bardzo słaba, a wiele wskazuje na to, iż zdobyliśmy bramkę po sporym zamieszaniu w polu karnym. Nie ma żadnego nagrania z tego momentu. Analizowanie tak ważnego faktu historycznego może być nieco kontrowersyjne, ale tak naprawdę nie ma stuprocentowej pewności, kto zdobył piątą bramkę.

Wyklęci

To mecz owiany mitem Wilimowskiego, ale za występ przeciwko Brazylii trzeba pochwalić całą reprezentację Polski. Canarinhos byli wtedy głównymi faworytami do zdobycia mistrzostwa świata, ale ostatecznie musieli zadowolić się trzecim miejscem. Dla nas z kolei mecz w 1/8 finału miał zapewnić cenne doświadczenie. Był równocześnie dobrym prognostykiem na przyszłość, ale mundial w 1942 roku do skutku nie doszedł.

Niestety z powodu wybuchu II wojny światowej temu pokoleniu nie było już dane więcej razy zagrać na mistrzostwach świata. Niektórzy z piłkarzy brali udział w wojnie, pełniąc różne role. Wilimowski i Scherfke kontynuowali kariery, ale w III Rzeszy.

Wilimowski rozegrał nawet 8 spotkań dla reprezentacji III Rzeszy (więcej o tym zawodniku TUTAJ), co sprawiło, że na długo wymazano go z historii polskiej kadry. Pamięć o Scherfkem również nie była pielęgnowana. Obaj nie wrócili do Polski po II WŚ.

Na mistrzostwach świata w 1938 roku selekcjonerem Polski był Józef Kałuża, legenda Cracovii. Sześć lat później Kałuża zmarł na zapalenie opon mózgowych. Szybko zmarł także jego asystent Marian Spoida, który w 1940 roku dostał się do radzieckiej niewoli i został rozstrzelany w Katyniu.

Czytaj także:
Włoskie media: polski pomocnik na liście "gotowych na podbój Kataru"
"Lewy" i kto jeszcze? Z nimi Polak będzie walczył o tytuł króla strzelców na MŚ

Komentarze (0)